"Marsjanin" - recenzja z filmu Drukuj Email
Wpisany przez Gaina   
wtorek, 20 października 2015 10:52

„Marsjanin"- recenzja z filmu


Głodno, chłodno i do domu daleko, czyli Pomysłowy Mark na Marsie. Bardzo przyjemny obraz kosmosu Ridleya Scotta, niegdysiejszego twórcy jego najbardziej przerażającej wersji.


W niedalekiej, niedalekiej przyszłości Amerykanie wysłali kilkuosobową załogę na Marsa. Już, już po udanej misji miała wracać do domu, kiedy rozpętała się potworna burza piaskowa i Mark, jeden z astronautów, trafiony urwaną anteną, zaginął (gra go niezwykle tu dzielny i sympatyczny Matt Damon). Załoga, w bólu i rozpaczy, wyruszyła na Ziemię bez niego, zakładając, że z wszelkim prawdopodobieństwem, nie żyje, mając uszkodzony kombinezon. Mark jednak ocalał. I zupełnie sam, bardzo daleko od domu, bez wody i z resztką pożywienia, postanawia nie poddawać się rozpaczy i przeżyć. Zakłada pomysłową uprawę kartofli, „produkuje" potrzebną do tego wodę i nawozy, nagrywa też regularnie wideo-dziennik, dzięki któremu i my poznajemy jego myśli i zamierzenia. Jakoś sobie radzi na samotnej planecie, choć nie ma z nim żadnego Piętaszka. Najważniejsze jest jednak nawiązanie kontaktu z Ziemią. I tu wykazuje się niezwykłą inwencją, choć nie wystarczy ułożyć napisu „Help" z kamieni. A ludzie w bazie na Ziemi, którzy zauważyli jego ruchy na Czerwonej Planecie, też zajmują się tylko tym, jak porozmawiać z Markiem i sprowadzić go do domu.
Taki „pozytywny" film nakręcił bardzo już dojrzały reżyser Ridley Scott. Aż przyjemnie popatrzeć, bo wiele lat temu zafundował nam jedną z najbardziej przerażających wizji obcych cywilizacji w filmie „Obcy – ósmy pasażer Nostromo". W przeciwieństwie do tych wszystkich ponurych obrazów Sci-Fi, które królowały od lat na ekranach i straszyły nas a to inwazją złych kosmitów, a to zderzeniem z jakąś asteroidą, a to klęską głodu na Ziemi, tu rozwój astronautyki i ludzkości wiedzie tylko do dobrego. Ludzie są mądrzy, silni i odważni, technika zaawansowana (podróżowanie w kosmosie staje się przyjemne i komfortowe), a rządy mocarstw mądre i solidarne. Nawet pesymiści, którzy czarno widzą przyszłość Ziemi, powinni zobaczyć „Marsjanina".
A poważnie pisząc, to bardzo fajny film, trzymający w napięciu do ostatniej chwili. Trochę przewidywalny i uładzony (jedyny antagonizm to nieprzyjemny zapach bohatera po dwóch latach bez mycia i docinki kolegów, że „capi"). Ale czy dla odmiany, nie możemy sobie pooglądać optymistycznej wersji wydarzeń? Tym bardziej, że nakręcił tę pozytywistyczną wizję nasz ulubiony ojciec heroicznego gladiatora, dzielnego krzyżowca, nie mówiąc już o ukochanych bohaterkach manifestu wszystkich kobiet Thelmie i Luise. Mark Watney, samotny ale niezłomny farmer na Czerwonej Planecie dolaczy do ich grona.
Autorem cudownych zdjęć Marsa, (kręconych w Jordanii) jest nasz rodak, Dariusz Wolski, jeden z najlepszych obecnie operatorów filmowych na świecie.
Gaina
Dystrybucja: Imperial - Cinepix

 

Poprawiony: wtorek, 20 października 2015 11:02