"Avatar" Drukuj Email
Wpisany przez Misia & Fil   
środa, 30 grudnia 2009 16:30

"Avatar" - film wyjątkowy…

 

 /dwie recenzje/

 

Recezja pierwsza.
Jeśli ktoś lubi gatunek fantasy, a dodatkowo ceni sobie amerykańską jakość efektów specjalnych (lub odwrotnie), to "Avatar" jest filmem, który ten ktoś KONIECZNIE musi zobaczyć!
altJestem fanką zarówno fantasy, jak i efektów, tak więc ww. produkcja jest absolutnym nr 1 na mojej liście filmów godnych obejrzenia. Rzecz dzieje się na planecie Pandora, która jest zasobna w niezwykle cenny dla ludzi minerał. Jak na ludzi przystało, są oni gotowi zdobyć kosztowny minerał choćby "po trupach". "Po trupach" zamieszkujących Pandorę Na'vi. W tym celu tworzą istotę - Avatara.

Avatar ma ciało Na'vi, ale kierowany jest przez człowieka, połączonego z nim umysłem. Film ma silne przesłanie ekologiczne, jako że Na'vi są bardzo związani ze światem, który zamieszkują i żywią do niego głęboki szacunek. Zawiera również wątek miłosny, ale nie nachalny ani ckliwy - taki "w sam raz". Ale jeśli ktoś wybiera się do kina na film z zaskakującą fabułą, to niech się na "Avatar" nie wybiera. Tu bowiem chodzi nie tyle o fabułę, co o WIDOWISKO. Zarówno Na'vi, jak i cały świat Pandory są niezwykli - bajkowi, kolorowi, hipnotyzujący... Film zrobiony jest w specjalnej technice - tradycyjnej 2D i zupełnie nowej 3D. Jeśli więc ktoś chce obejrzeć "Avatar" w domu, niech sobie daruje. To trzeba obejrzeć w kinie! Na dużym, jak największym ekranie. I koniecznie w 3D!

Tak więc drodzy widzowie.

Jeśli lubicie fantasy - idźcie, będziecie zadowoleni.

Jeśli lubicie efekty specjalne - idźcie, James Cameron Was nie zawiedzie.

Jeśli lubicie widowisko fantasy - idźcie, będziecie ZACHWYCENI !

 

Misia

 

PS

Jeśli nie lubicie tego, co powyżej, a pójdziecie - błagam, nie krytykujcie czekolady za to, że nie smakuje jak kiełbasa... Chociaż kto wie, może spodoba się Wam Avatarski smak...

 

Recezja druga. Na kolejną produkcję Jamesa Camerona czekałem z pewną rezerwą. W końcu postanowiłem się wybrać do kina – mimo wszystko w produkcję wpakowano pół miliarda dolarów, a w dodatku był to mój pierwszy film 3D. Czy było warto? Zdecydowanie tak, chociaż…

       Z poprzednich produkcji pana Camerona najbardziej w pamięć zapadły mi Terminator, Aliens (decydujące starcie) i Titanic. Pierwszy – świetna, oryginalna nisko budżetowa produkcja, ze znakomitą obsadą. Drugi – kontynuacja filmu Ridley’a Scotta, a więc już trochę mniej oryginalności, za to zdecydowanie większy rozmach reżyserski. Trzeci – kompletne zero jeśli chodzi o oryginalność, czy fabułę, za to rozmach taki, że aż trzeba było dać kilkanaście Oscarów, by film się zwrócił. Zastanawiałem się, czy Avatar nie będzie również taką mało oryginalną, ale bardzo kosztowną produkcją. Trochę był.

       Film ogląda się wspaniale – zwłaszcza z efektami 3D. Cameron ukazał zupełnie inną planetę z całym zachwycającym bogactwem tamtejszego życia. Dbałość o szczegóły jest po prostu powalająca. Jeszcze w żadnym filmie nie widziałem tak pięknie ukazanego obcego, „wymyślonego” świata. Efekty specjalne… Nie trzeba chyba mówić, że były najwyższej próby, chociaż w produkcjach Amerykańskich podobne wybuchy mamy już na co dzień. Tutaj oczywiście wiele zmienia nowa technologia.

       Aktorzy… Moim zdaniem obsada była świetnie dobrana. Nie mam zastrzeżeń do nikogo. Świetnym akcentem jest rola Sigourney Weaver, która wcielając się w biologa badającego nowy świat przypomina trochę postać Diane Fossey z filmu „Goryle we Mgle” – tę rolę również grała Sigourney.

       Fabuła… Tutaj niestety filmowi należy się spory minus. Nie jest to opowieść płytka. Film jest wzruszający, nie zabrakło wątku miłosnego, dylematów moralnych, ani walki, ale niestety większość pomysłów kojarzy mi się z przeczytanymi książkami lub filmami, które już kiedyś widziałem. Autorzy z których z pewnością czerpano to między innymi Harry Harrison, Ursula K. Le Guin, czy Orson Scott Caard. Trudno mówić o szczegółach nie zdradzając treści filmu, czego wolałbym jednak uniknąć.

       Na koniec kilka uwag nie związanych z filmem ale z kinem 3D. Film oglądałem w warszawskim IMAXsie  i była to prawdziwa tragedia!!! Kino nie oferuje niczego poza dużym ekranem, całą reszta to prawdziwa porażka. Przyjechałem na miejsce w zimowy wieczór – padał śnieg, było zimno i trochę nam się już spieszyło, a tu nie można znaleźć wejścia to centrum handlowego (w którym mieści się kino). Wszystkie drzwi były już pozamykane, bo przecież galeria jest czynna do 22:00. Co z tego, że seanse rozpoczynają się nawet o 23:00? W końcu dostaliśmy się do środka wchodząc przez podziemny garaż (również już nieczynny, co w znacznym stopniu utrudniało znalezienie miejsca do parkowania). Na szczęście udało się kupić bilety (choć już ostatnie i nie obok siebie). Przed salą tłum, bo do środka wpuszczają dopiero 10 minut przed rozpoczęciem projekcji. Postanowiliśmy więc kupić coś do picia – ale urządzenia podające napoje gazowane były zepsute (w końcu kto by tam chciał napić się coca-coli w piątkowy wieczór, w dodatku oglądając film?). Wreszcie podwoje się otworzyły i tłum ruszył do środka. Zanim wszyscy pobrali okulary i usiedli na miejscach minęło dobre 20 minut, ale obsługa nie uznała za stosowne opóźnić projekcji i kiedy ja dotarłem na swoje miejsce film trwał już od kilku minut (nienawidzę oglądać filmów nie od początku). Czy ktoś poważnie myślał, że 400 osób zdąży usiąść w fotelach w 10 minut? Każą inną projekcję poprzedzają reklamy, ale nie Avatara – dlatego uwaga! Trzeba być w kinie wcześniej i ustawić się przy samych drzwiach do sali – inaczej macie z głowy początek filmu!

       Podsumowując Avatar to produkcja zdecydowanie warta tego, by obejrzeć ją na dużym ekranie. Miłośnicy SF na pewno nie będą zawiedzeni. Pozostali również powinni docenić prawdziwą barwny, zaczarowany świat pokazany w trzech wymiarach. Myślę że płasko ekranowa wersja filmu również będzie przyjemna dla oka, ale kto ma możliwość niech wybierze się na film w 3D.

Fil.


 

Od redakcji:

Aby skomentować ten tekst, zapraszamy do zakładki „Babcine forum dyskusyjne”.

Nie trzeba się logować. Wystarczy kliknąć w „Stronie startowej” w „Forum Babcia Polka”, a potem w „Nowy wątek” (zielone) i wpisać swój komentarz, a na zakończenie podać numerek znajdujący się na żółtym tle wpisując  go w rameczkę i kliknąć w „Dalej”. To wszystko.                                                                                                           Zapraszamy do dyskusji 

 

Poprawiony: poniedziałek, 28 kwietnia 2014 22:05