"Rząd" - recenzja z serialu Drukuj Email
Wpisany przez Gaina   
sobota, 14 czerwca 2014 23:30

"Rząd" - recenzja z serialu 


Uśmiech pani premier

Chyba nigdy nie widziałam tak jasno i klarownie przedstawionych mechanizmów, rządzących polityką w demokratycznym kraju. W dodatku jest to naprawdę pasjonujące. Jeśli ktoś nie oglądał jeszcze duńskiego serialu „Rząd", niech postara się to naprawić.


Birgitte Nyborg jest przywódczynią centrowej Partii Umiarkowanych w Danii. Dość niespodziewanie wygrywa wybory i zostaje pierwszą kobietą premier w swoim kraju. Jest ładną, miłą kobietą o uroczym uśmiechu, mężatką z dwójką dzieci. Od pierwszego dnia urzędowania co chwilę musi podejmować decyzje w najważniejszych sprawach państwowych, potem zmienić zdanie, zawiązywać sojusze, by za moment znajdować innych partnerów, zatrudniać ludzi i wkrótce zamieniać ich na innych, a przez cały czas śledzić notowania swoje i rządu, bo nawet najlepszy premier nic nie zdziała, gdy utraci poparcie społeczne. A w dodatku w domu mąż się buntuje i dąsa, bo żony wciąż nie ma w domu, dzieci zaś zaczynają odczuwać ujemne skutki pozycji mamy, spotykając się z niechęcią rówieśników i chorobliwym zainteresowaniem prasy.
Drugą bohaterką serialu jest dziennikarka Katrine, bardzo zdolna, ale uwikłana w romans z żonatym mężczyzną, a potem w niezbyt czyste zagrania redakcji i współpracowników oraz ciągły konflikt pomiędzy chęciom zabłyśnięcia a sumieniem, które nie pozwala jej stosować wszystkich chwytów brukowej prasy. Trzecią postacią jest rzecznik prasowy rządu, Kasper Juul. Potrafi być cyniczny i bezwzględny i skrywa mroczną tajemnicę z przeszłości, która rzutuje na całe jego życie.
Co według mnie jest głównym tematem opowieści: walka o zachowanie zasad, co wydaje się prawie niemożliwe, gdy mówimy o politykach i dziennikarzach. Zatrzymanie się tuż przed cienką linią, jaka dzieli nas od złego postępku. Każdy wie, jakie są zasady, nosi je w sobie, tylko nie każdy zatrzyma się, gdy chce osiągnąć sukces i to staje się dla niego najważniejsze. A sukces w polityce, czyli działaniu dla dobra ogółu, wydaje się tak ważny, że trudno się zatrzymać przed tą cienką granicą. W dodatku tabloidy polskie w porównaniu z przedstawionymi w serialu, to pisemka dla grzecznych dzieci robione przez przedszkolaków. Czasami wydaje się, że politycy zajmują się głównie walką z mediami.
Najbardziej podoba mi się zaś pani premier, znakomicie grana przez Sidse Babett Knudsen. Rola ta przyniosła jej nominację do Emmy oraz statuetkę BAFTA TV zdobytą wspólnie z reżyserem serialu. Duńczykom zaś podobał się on tak bardzo, że wymusili wręcz realizację trzeciej, dziesięcioodcinkowej serii, choć pierwotnie planowano nakręcić tylko dwa sezony.
W jednym z odcinków mamy taką scenę: Birgitte Nyborg ma wystąpić w telewizji i jej rzeczniczka w ostatniej chwili ściąga pani premier z ręki zegarek. „On kosztuje trzy pensje" - tłumaczy. Że też nikt nie doradził tego ministrowi Nowakowi...

 

Ale kino+

Gaina

 

Poprawiony: sobota, 14 czerwca 2014 23:35