VIII Europejski Tydzień Szczepień (22 - 27 kwietnia) Drukuj Email
Wpisany przez Zofia Zubczewska   
niedziela, 21 kwietnia 2013 20:45

VIII Europejski Tydzień Szczepień (22 -27 kwietnia)

Rodzice zdrowych dzieci zastanawiają się, czy je szczepić przeciw chorobom zakaźnym. Rodzice tych dzieci, którym choroba zakaźna zabrała sprawność lub życie nie mogą sobie wybaczyć, że w porę nie zgłosili się ze swym maleństwem na szczepienie.

Co nowego mogło wydarzyć się w świecie chorób zakaźnych, że znowu mówi się o szczepieniach ?

W świecie tym zaszły zmiany, które muszą nas – ludzi, zaniepokoić. Powstały bowiem i ciągle powstają bardziej zjadliwe szczepy bakterii i wirusów dobrze nam znanych z przeszłości. Wywołują one stare choroby (np. gruźlicę), które jednak dłużej i trudniej leczy się niż dawniej. A powstają też szczepy nie reagujące na działanie antybiotyków. Przed chorobami zakaźnymi możemy zabezpieczać się za pomocą szczepień. W dodatku przeciw wirusom mamy tylko szczepienia, gdyż antybiotyki na nie nie działają.

To dzięki masowym szczepieniom zniknęła choroba o nazwie polio (poliomyelitis) czyli paraliż dziecięcy powodujący niedowład kończyn. Bliska eliminacji jest błonica (czyli szkarlatyna), odra i różyczka wrodzona. Daje to nam złudne poczucie bezpieczeństwa, które zniknie, gdy przestaniemy szczepić dzieci.

Można powiedzieć, że w zasadzie nie umieramy na choroby zakaźne z wyjątkiem grypy (123 zgony do kwietnia tego roku) i pneumokoków, które rzadko, ale jednak powodują śmierć najczęściej wśród dzieci poniżej piątego roku życia. Na obie te choroby są szczepionki, zatem nikt nie musi na nie umierać.

Lobbing szczepionkowy

Na konferencji prasowej zorganizowanej przez Stowarzyszenie „Parasol dla życia" pokazano nam film o czteroletniej Anielce. Dziewczynka leży w łóżeczku, jest bezwładna, nie słyszy, nie widzi i nie mówi. Nigdy nie wyzdrowieje, a urodziła się zdrowa oraz silna.

Co więc się stało?

Gdy miała pół roku dostała bardzo wysokiej gorączki – 40, 41 stopni. Dzieci w tym wieku często gorączkują, zatem lekarz odesłał rodziców do domu z zaleceniem by zbijać gorączkę i czekać. Po dwóch dobach temperatura była ciągle wysoka, dziecko „leciało przez ręce", leki nie działały, Anielka została przyjęta do szpitala. Rozpoznano inwazyjną chorobę pneumokokową (IChP). Anielka przez dwa miesiące walczyła z bakteriami. Przeżyła, ale ma nieodwracalnie uszkodzony centralny układ nerwowy. Tragedii tej można było uniknąć, gdyby dziewczynka została zaszczepiona przeciwko pneumokokom.

Na konferencji usłyszałam komentarz, że tego rodzaju tragediami, które są rzadkie (1 do 10 dzieci na 100 000 chorych), epatujemy opinię publiczną; że wykorzystując tego rodzaju historie (rzadkie przecież) lobbujemy za szczepieniami.

Tak, przyznaję się. Epatuję i lobbuję, a razem ze mną pani Sabina Szafraniec Prezeska Stowarzyszenia „Parasol dla Życia", której synek po ciężkiej walce z zakażeniem pneumokokowym TYLKO nie słyszy na jedno ucho i jeszcze dwie inne mamy, którym pneumokoki uśmierciły dzieci. Lobbuje też pani prof. Teresa Jackowska, Ordynator Klinicznego Oddziału Dziecięcego w Szpitalu Bielańskim w Warszawie. Bo co z tego, że śmierć dziecka spowodowana zakażeniami bakteryjnymi jest rzadka. Dla kogoś, kto traci w ten sposób dziecko, śmierć ta jest niewyobrażalnie znacząca. A świadomość, że można jej było łatwo uniknąć – powala z nóg.

Prezent od Babci Lekarki

Pani prof. Teresa Jackowska (fot. z prawej) powiedziała, że w ciągu ostatnich tygodni uwagę mediów przykuwają przypadki nagłych zgonów niemowląt. Scenariusz zwykle wygląda podobnie – wysoka gorączka, błyskawiczny rozwój choroby, dramatyczna walka rodziców o przyjęcie dziecka do szpitala (ponieważ niemowlęta często gorączkują z błahych powodów, np. ząbkowania, toteż pediatrzy są uodpornieni na objaw o nazwie wysoka gorączka) i finał najgorszy z możliwych. Następnie szukanie winnych i dyskusje o ratownictwie medycznym. „Paradoksalnie skupiamy się na szczegółach, pomijając najważniejsza sprawę, czyli przyczynę – powiedziała. - Jest nią zakażenie bakteryjne, przed którym chronią „zwykłe", standardowe szczepienia. Niestety w Polsce nie są one dostępne dla wszystkich dzieci. Do dziś nie udało się wprowadzić powszechnych szczepień przeciwko pneumokokom. Jesteśmy ostatnim, obok Rumunii krajem UE, w którym szczepionka ta bezpłatnie nie jest dostępna".

Podobało mi się, z jakim przekonaniem Pani Profesor popierała szczepienia ochronne dzieci. Powiedziała, że w prezencie dla swoich dwóch malutkich wnuczek wykupiła cały kalendarz, to znaczy zestaw szczepień obowiązkowych i zalecanych – czyli płatnych. Kosztowało ją to około 800 złotych na osobę, lecz wie, że otrzymały od niej coś cennego na całe życie. „Nie obsypuję wnuczek zabawkami – powiedziała mi po konferencji. – W prezencie, oprócz szczepionek, kupuję im dobrej jakości buty – one też są ważne dla zdrowia".

Dlaczego pneumokoki?

Bakterie zwane pneumokokami (Streptococcus pneumoniae) występują powszechnie w naszych górnych drogach oddechowych. Wielu ludzi je nosi w sobie, lecz najwięcej nosicieli jest wśród małych dzieci, zwłaszcza uczęszczających do przedszkoli i żłobków. Bakterie roznoszą się drogą kropelkową. Choć pneumokoki występują prawie u każdego z nas, czyli zagrożenie nimi jest wysokie, to nie często powodują chorobę. Epidemiolodzy mówią w takich sytuacjach, że zapadalność na IChP jest niska (1 do 10 przypadków na 10 000 osób). Jednak są to przypadki bardzo poważne. Choroba gwałtownie rozwija się najczęściej jako zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, sepsa, zapalenie płuc, ostre zapalenie ucha środkowego. Często pozostawia po sobie nieodwracalne szkody w rodzaju niedosłuchu, zaburzenia widzenia, padaczki, niedowładu kończyn; zaś w 1 do 10 przypadków na 100 000 kończy się śmiercią. Zakażenia wywołane przez pneumokoki stanowią najczęstszą przyczynę zgonów dzieci z powodu chorób, którym można zapobiegać przez szczepienia. Jednak w Polsce nie ma obowiązku powszechnego szczepienia dzieci przeciw pneumokokom – szczepionkę tę podaje się tylko dzieciom z tzw. grup ryzyka. Wielu lekarzy i rodziców domaga się, aby to zmienić.

Kielce wygrały z pneumokokami

Pierwszym w Polsce miastem, którego samorząd od wielu lat funduje dzieciom zamieszkałym na jego terenie szczepienia ochronne przeciw pneumokokom są Kielce. W ich ślady poszły kolejne miejscowości lub gminy. W tej chwili jest ich 35.

W Kielcach już rok po uruchomieniu programu powszechnych, bezpłatnych szczepień nastąpiła redukcja o 60% liczby dzieci leczonych w szpitalach z powodu zapalenia płuc – dotyczyło to tylko dzieci szczepionych. Dodatkowo w 2009 i 2010 roku zaobserwowano, że dziadkowie (osoby powyżej 65 roku życia) dwukrotnie rzadziej chorują na zapalenie płuc. Dlaczego? Dlatego, że nosicielami pneumokoków są głównie małe dzieci, a one zostały zaszczepione, zatem dziadkowie nie mieli się od kogo zarażać.

A co z grypą?

To druga (obok pneumokoków) „gwiazda" Europejskiego Tygodnia Szczepień. O niej też się dużo mówiło, choć sezon „grypowy" mamy za sobą. Do kwietnia bieżącego roku w wyniku grypy umarły w Polsce 123 osoby, mimo że mamy szczepionkę uodparniającą na obecnie występujące typy wirusów grypy. Pani prof. Lidia B.Brydak (fot. z lewej) Kierownik Krajowego Ośrodka ds. Grypy powiedziała z brutalną otwartością, że współcześni ludzie chorują na grypę na własne życzenie. Jest ona jedną z propagatorek Narodowego Programu Zwalczania Grypy. Częścią składową tego programu mają być powszechne szczepienia ochronne.

Dlaczego wzięto się za grypę? Bo jest ona jedną z najczęściej występujących chorób zakaźnych. Wirus grypy otwiera drogę inwazji dla pneumokoków i gronkowców, wśród których trafiają się szczepy bardzo odporne na leczenie antybiotykami. Cała ta armia wirusowo- bakteryjna działa wyniszczająco na układ oddechowy człowieka, jego serce, stawy nawet mózg. Według WHO co roku z powodu grypy umiera milion osób na świecie – mowa jest o zwykłych latach, bez epidemii.

Przechorowanie grypy często powoduje tzw. powikłania pogrypowe. Występują one u 6% chorujących na grypę. Przeważnie są to osoby po 65 roku życia, cierpiące na choroby przewlekłe lub dzieci do drugiego roku życia. Zgony najczęściej dotyczą osób starszych, tylko 5% spośród nich to osoby, które nie ukończyły 60 lat.

Przed grypą możemy zabezpieczyć się przede wszystkim poprzez szczepienia, a następnie leczenie antywirusowe lekami nowej generacji, zawierającymi inhibitory neuraminidazy. Leki te, dostępne na receptę

( Tamiflu i Relenza) hamują namnażanie się wirusów. Najskuteczniej działają, gdy przyjmie się je w ciągu 24 – 30 godzin od początku infekcji. Jednak infekcje wirusem grypy często są mylone nawet przez lekarzy z tzw. infekcjami grypopodobnymi, a przez pacjentów lekceważone jako przeziębienia. Dlatego też grypa rzadko jest prawidłowo leczona. Lepiej więc, jeśli nie najlepiej, chronią przed nią szczepienia.

Według WHO dzięki szczepionkom można zredukować liczbę hospitalizacji osób starszych o 25 – 39 % oraz śmiertelność w granicach 39 – 75 %. U dzieci w wieku od pół roku do 16 lat przeciętna skuteczność szczepionek wynosi 65%.

Dla pani prof. Brydak i jej zespołu korzyści wynikające ze szczepienia są oczywiste także w wymiarze ekonomicznym. Koszty bezpośrednie leczenia grypy (wydatki na leki, wizyty u lekarza, szpital) to w roku bez epidemii około 43,5 mln PLN. Koszty pośrednie (zwolnienia lekarskie, obniżenie wydajności, ewentualna trwała niezdolność do pracy, zgon) to 836 mln PLN w roku bez epidemii. A koszt jednej szczepionki to 25 – 30 PLN.

Dlaczego więc nie szczepimy się na grypę? Gdyż boimy się powikłań po szczepiennych, choć są one naprawdę rzadkie, dużo rzadsze niż powikłania pogrypowe, w dodatku zazwyczaj zawinione przez niedbalstwo, którego można się ustrzec. Każdy kto zamierza zaszczepić się na cokolwiek powinien być całkowicie zdrowy. Ten stan – całkowitego zdrowia – powinien być potwierdzony przez badanie lekarskie. Ja szczepiłam się na grypę już dwukrotnie. Za każdym razem na własne ryzyko. Pierwszy raz kupiłam szczepionkę (za 30 PLN) u pielęgniarki w przychodni NFZ. Pielęgniarka zapytała mnie czy jestem zdrowa – powiedziałam, że tak więc mnie zaszczepiła. Lekarza nie widziałam. Drugi raz skorzystałam ze szczepienia bezpłatnego, gdyż już do niego dorosłam czyli skończyłam 65 lat. Potrzebne mi było skierowanie od lekarza pierwszego kontaktu. Udałam się do niego. On zapytał mnie, czy jestem zdrowa, powiedziałam, że tak więc wręczył mi karteczkę na szczepienie. Nie zbadał mnie, a przecież mogłam nieprawidłowo ocenić swój stan zdrowia. Przyjmowanie szczepionek wtedy, gdy nie jest się całkowicie zdrowym (uważajcie bardzo na dzieci, mimo że te są z reguły badane przed szczepieniem) to główna przyczyna niepożądanych skutków poszczepiennych. O tym też dużo mówiono na konferencjach prasowych, choć właściwie nie wiem po co, gdyż o tym powinni wiedzieć przede wszystkim lekarze, a nie dziennikarze! Szczepionki są lekami profilaktycznymi. Trzeba o nich wiedzieć i umieć z nich korzystać. Dla państwa szczepienia to najtańsza forma dbania o zdrowie publiczne. W Narodowym Programie Zwalczania Grypy ma znaleźć się skuteczny system eliminacji tej choroby z naszego życia. Pracuje się nad nim, to godne pochwały. Zastanawiam się jednak, czy nie można by po prostu zapytać w Kielcach, jak się walczy z grypą?

Tekst - Zofia Zubczewska

Zdjęcia - Stefan Zubczewski


Poprawiony: sobota, 11 stycznia 2014 14:21