"W drodze" - recenzja z filmu Drukuj Email
Wpisany przez Gaina   
piątek, 14 września 2012 11:27
"W drodze" - recenzja z filmu

Spragnieni życia.

Chciał czerpać radość z tego, że jedzie. W drodze można zapomnieć o przeszłości i nie myśleć o przyszłości i żyć tylko podróżą. Prawdziwymi ludźmi byli dla niego szaleńcy, ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy, którzy nigdy nie ziewają, nie plotą banałów, ale płoną…
altChoć wszyscy już dawno spłonęli, film o życiu najsłynniejszego beatnika nakręcony na podstawie jego kultowej powieści daje wiele do myślenia.

Początkujący pisarz Sal Paradise  właśnie pochował ojca. Cierpi też na niemoc twórczą i ogólny zły nastrój w powojennej, ubogiej dzielnicy Nowego Jorku. Przez przyjaciół – pisarzy poznaje szalonego, żywiołowego złodzieja samochodów Deana Moriaty i jego pietnastoletnią żonę Marylu. Wesoły Dean namawia Sala na podróż przez powojenne Stany – autobusem, autostopem albo ukradzionym samochodem do San Francisco, Denver, czy Meksyku, a w zasadzie – wszystko jedno gdzie, byleby był jakiś pretekst do wyprawy. Nie podoba im się życie uporządkowane, beznadziejne i nudne, chcą wolności, radości i szaleństwa. Piją, palą marychę, zażywają pobudzające leki, poznają coraz to nowe, „chętne” dziewczyny. Trochę pracują, a jak nie mają forsy, to kradną benzynę i jedzenie. Dean jest motorem ich działań, cały czas coś go goni: od jednej dziewczyny do drugiej, z jednego końca kraju na przeciwny, od jednego baru, gdzie grają jazz do kolejnego. Bez konkretnego celu, bo „życie jest drogą”, jak napisze potem Sal, czyli Jack Kerouac w swojej kultowej w USA powieści, powstałej po zakończeniu kilkuletniego okresu podróży (u nas została wydana dopiero w latach 90.).
Mamy właśnie w kinach jej ekranizację, nakręconą po wielu latach starań i zabiegów. Jej autor, Walter Sallers, brazylijski reżyser takich filmów jak  „Dworzec nadzieja” i „Dzienniki motocyklowe”, starał się pozostać jak najbardziej wierny powieści, dlatego tak jak w książce nie ma wstępu, zakończenia ani akapitów (Kerouac napisał ją na jednym, długim zwoju papieru, by nic go nie rozpraszało, nawet zmiana kartek w maszynie). Po prostu jadą, rozmawiają, znów jadą, spotykają różnych ludzi, słuchają muzyki, znów jadą, palą skręty, piją, jadą dalej. Często i chętnie uprawiają seks.
Czy dziś jest to równie pociągające, jak 50 lat temu? Książka Kerouaca, choć przez kilka lat nie mogła znaleźć wydawcy, stała się potem kultowa z dnia na dzień. Było to w czasach, gdy wszyscy pamiętali jeszcze grozę niedawnej wojny i zupełnie poważnie oczekiwali wybuchu następnej, jeszcze gorszej. Stąd zrodził się ruch beatników – ludzi z jednej strony „pobitych” przez życie, z drugiej „spragnionych rytmu”, a więc bytu pełnego silnych doznań i wolności. Może dlatego idea ruszenia w drogę była tak pociągająca? Czy dziś młodzi też chętnie ruszyliby na trakt, zostawiając za sobą pracę, rodzinę, dzieci i wszelkie zobowiązania? Myślę, że wielu tak robi, choć dziś jest to o wiele mniej bulwersujące.
Kristen Stewart, grająca w tym filmie Marylou powiedziała, że dla niej powieść „W drodze” wcale nie jest o tym, jak być buntownikiem, lecz jak być sobą. Nauczyła ją mówić to, co myśli, przebywać wśród takich ludzi, którzy ją interesują i pokazywać się bliźnim taką, jaka jest naprawdę. I co jej to dało? Zagrała świetną rolę, wszyscy to widzą. A jednocześnie stała się niedawno najbardziej znienawidzoną osobą w Hollywood i straciła chłopaka, którego chyba naprawdę kochała (paparazzi ujawnili jej romans z żonatym i dzieciatym - o zgrozo! - reżyserem jej filmu „Królewna Śnieżka i łowca”).  Marylou, bohaterka beatników, sklejała chłopakom skręty, z radością uprawiała seks w interesujących układach i okolicznościach, chętna na skinienie, ale tak naprawdę była ofiarą szukających przeżyć mężczyzn. Nic się nie zmieniło.
Kerouac chciał czerpać radość z tego, że wędruje i zapomina o całym świecie. Mimo że osiągnął niesłychany sukces jako pisarz, nie dało mu to szczęścia. Trzy razy się rozwodził, całe życie pozostawał pod opieką mamy i umarł z powodu nadużywania alkoholu w wieku 47 lat. Ale pewnie płonął do końca.

Gaina


Dystrybucja: Gutek Film
 

Poprawiony: piątek, 10 stycznia 2014 17:36