Coraz mniej szkół, coraz więcej uczniów – niżu demograficznego nie widać w polskich podstawówkach |
Wpisany przez S.Z. |
sobota, 14 września 2024 11:29 |
Coraz mniej szkół, coraz więcej uczniów – niżu demograficznego nie widać w polskich podstawówkach
Karolina Pol – Dziś mamy sytuację paradoksalną, ponieważ mimo niżu demograficznego, okazuje się, że uczniów w placówkach jest zbyt wielu. Powoduje to najczęściej przechodzenie szkół podstawowych na systemy zmianowe. Zdarza się, że okoliczne placówki są zamykane, a uczniowie przenoszeni do odległych szkół, przez co wydłuża się droga, jaką dzieci muszą pokonać z domu do szkoły. Dzieci są zmęczone, co nie sprzyja nauce. Co więcej, klasy są coraz liczniejsze, co powoli przekłada się na sposób nauczania, w którym brak miejsca na pielęgnowanie indywidualności ucznia i refleksję. To niebezpieczna sytuacja – ostrzega Karolina Pol. Zbyt wielu uczniówWiele badań potwierdza, że im mniejsza klasa, tym uczniowie bardziej korzystają z lekcji. Do najbardziej znanych opracowań naukowych potwierdzających tę tezę, wliczają się te zrealizowane przez naukowców z Uniwersytetu z Tennessee, które potwierdziły, że zmniejszenie liczebności klas ma pozytywny wpływ na wyniki uczniów, zwłaszcza w zakresie czytania i matematyki. W polskich szkołach publicznych niestety już mamy do czynienia ze zbyt dużą liczbą uczniów w klasach, a nic nie wskazuje na to, że sytuacja ulegnie zmianie. Według nowych regulacji prawnych od pierwszego września obowiązkiem szkolnym objęte zostały dzieci z Ukrainy, a maksymalna liczebność klas została zwiększona z 25 do 29 uczniów. – Jedną z najważniejszych kwestii, jaką trzeba poruszyć w kontekście „przeludnienia” polskich klas jest ich wysokie zróżnicowanie. Już dziś w tej samej klasie mamy uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi oraz tych, którzy wykazują wybitne uzdolnienia. Aktualnie nauczyciel stoi przed wyzwaniem, aby sprostać realizacji podstawy programowej, uwzględniając przy tym potrzeby edukacyjne poszczególnych uczniów. Nie jest to łatwe zadanie, szczególnie, że im więcej uczniów, tym trudniej stosować indywidualne podejście. Ponadto trzeba zapewnić komfort i edukację dzieciom z Ukrainy, które mają trudności komunikacyjne. Przyszłość zarysowuje się nam taka, że klasy będą jeszcze bardziej zróżnicowanie i nauczyciel będzie musiał się mierzyć z coraz większą liczbą naprawdę trudnych edukacyjnie sytuacji – podkreśla Karolina Pol. Mniej metrów kwadratowych na uczniaWarto podkreślić, że zwiększenie liczebności klas wpływa na trudności z organizacją przestrzeni. W klasie mamy więcej dzieci, a pomieszczenie pozostaje takie samo, a to oznacza, że na jednego ucznia przypada mniej metrów kwadratowych. Może to sprawić, że stworzenie atmosfery sprzyjającej nauce będzie nie lada wyzwaniem. – Dostawiamy stoliki, organizujemy przestrzeń tak, żeby ci wszyscy uczniowie się zmieścili, ale tym samym budujemy paradoksalnie dystans pomiędzy nauczycielem, a dziećmi – sytuację edukacyjną niesprzyjającą budowaniu relacji. Przy tak dużej liczbie uczniów nie ma możliwości reorganizacji przestrzeni – nie ma możliwości na przykład posadzenia dzieci w kręgu czy podzielenia ich na mniejsze grupy robocze. To duży problem, ponieważ wszelkie metody praktycznego działania – metody projektu czy metoda STEAM – zakładają współdziałanie uczniów, które trudno osiągnąć w dużej grupie. Taką sytuację mamy w przypadku zajęć rozwijających kompetencje emocjonalno-społeczne czy tak zwanych TUS-ów, których efektywność zależy od małej liczby uczestników. Kiedy myślimy więc o przyswajaniu wiedzy i nabywaniu umiejętności przez dzieci, to zakładam, że niestety zwiększenie liczebności uczniów w klasach raczej będzie powodowało zmniejszenie efektywności i jakości nauczania – mówi Karolina Pol. Trzeba zaznaczyć, że problemem polskich szkół jest nie tylko liczebność klas, ale i dostępność sal lekcyjnych. Już dziś spora część placówek, szczególnie tych w dużych miastach czy prężnie rozwijających się lokalizacjach, pracuje w systemie zmianowym. Oznacza to, że część uczniów uczęszcza do szkoły w godzinach porannych, a pozostałe dzieci – w godzinach popołudniowych. – Już teraz zaczyna dochodzić do sytuacji, w których dzieci wracają ze szkoły później niż rodzice z pracy. Znam placówki, w których są aż trzy zmiany, pierwsza zaczyna się już o 7:10, a ostatnia kończy nawet po godzinie 19:00. Dobrze, jeśli uczeń ma następnego dnia czas, by wyspać się, zregenerować siły i odpocząć od nauki. Niestety, widziałam takie plany, według których były klasy, które kończyły o 19.10, a następnego dnia musiały być w szkole już z samego rana. Gdzie czas na odpoczynek? Gdzie czas na aktywności poza szkołą? – dodaje ekspertka. Szkolny bilansMogłoby się wydawać, że lekarstwem na bolączki związane z przeludnieniem polskich klas i polskich szkół powinno być budowanie nowych placówek edukacyjnych. Niestety, jak podkreśla ekspertka, mamy tyle szkół na ile pozwala nam system finansowania. Posługując się ogólnodostępnymi danymi z Głównego Urzędu Statystycznego oraz Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej, można oszacować, że w roku szkolnym 2022/2023 zamknięto około 150 szkół podstawowych a otwarto jedynie nieco mniej niż 40. – Problem jest złożony. Z jednej strony szkoły w mniejszych miejscowościach – te nierentowne, w których uczyło się mało dzieci – są zamykane. Wydaje się to logiczne, że jeśli mamy do czynienia z nierentowną placówką, najlepiej jest ją zamknąć. Niestety oznacza to, że nagle w szkołach w mniejszych miasteczkach przewidzianych tylko dla dzieci z tychże lokalizacji, zbierają nam się dzieci z całej gminy i te szkoły są wtedy przeciążone. Z drugiej strony w dużych miastach brakuje szkół. Są dzielnice, w których deweloperzy budują nowe domy, nowe mieszkania – ludności na ten teren przybywa, a placówka nadal jest jedna. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku, mamy do czynienia z sytuacją, gdy do szkoły chodzą dzieci, które mieszkają daleko od placówki, a co za tym idzie, coraz więcej uczniów poświęca coraz więcej czasu, by dotrzeć do szkoły – podkreśla ekspertka. Ustalenie priorytetów– Uważam, że to uczniowie powinni być priorytetem dla szkoły i szkoła powinna być dostosowana do nich – nie na odwrót. Tylko wtedy można mówić o efektywnej nauce, warunkach sprzyjających poszerzaniu wiedzy i odkrywaniu własnych pasji. Pamiętajmy, by traktować dzieci podmiotowo, bo to jest właśnie fundamentem edukacji – podsumowuje Karolina Pol. ----- --- ----- --- ----- --- Karolina Pol jest ekspertem edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej oraz dyrektorem Niepublicznego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli EduKaPol Szkolenia. Od 13 lat związana z edukacją - pracowała jako nauczycielka języka polskiego i wiedzy o kulturze. Pełniła także funkcję dyrektorki żłobka i przedszkola. Od 11 lat prowadzi szkolenia dla nauczycieli wszystkich etapów edukacyjnych i pomaga im wprowadzać innowacyjne metody edukacyjne. Spędziła ponad 2 000 godzin prowadząc szkolenia stacjonarne, a w kursach on-line jej autorstwa wzięło udział ponad 30 000 uczestników. Niepubliczny Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli EduKaPol Szkolenia powstał w 2024 roku. Placówka prowadzi szkolenia stacjonarne i kursy online wspierające kadrę pedagogiczną w poszerzaniu warsztatu i pokazujące, jak zastosować w praktyce innowacyjne metody edukacyjne w sposób atrakcyjny dla uczniów. Na szkoleniach prowadzonych przez dyrektor Karolinę Pol nauczyciele dowiadują się również jak zaplanować i zorganizować pracę tak, aby przygotowanie zajęć dydaktycznych nie było uciążliwe, a ich efekty wpływały na wszechstronny rozwój uczniów. Na szkoleniach wiedza teoretyczna łączona jest z praktycznymi przykładami, a prowadząca bazuje na swoim wieloletnim doświadczeniu. /źródło - / |
Poprawiony: sobota, 14 września 2024 11:46 |