Saga Zmierzch: "Zaćmienie" Drukuj Email
Wpisany przez Gaina   
piątek, 02 lipca 2010 21:37

Saga Zmierzch: "Zaćmienie"

Uroczą opowieść dla dziewcząt (również tych starszych) wzięli w swoje ręce mężczyźni i, oczywiście, trochę popsuli.

altTrzecia część sagi „Zmierzch, Zaćmienie” nieco rozczarowuje. Nie aż tak, jednakże, żebym miała odradzać wyprawę do kina którejkolwiek jej wielbicielce. Były jednak takie momenty w kinie, kiedy myślałam: co ja tu robię, oglądając te bzdury.

Na szczęście za chwilę pojawiał się Edward z Bellą i wracał ten cudowny, magiczny nastrój pierwszej, skromnej, kameralnej części cyklu, która oczarowała miliony pań na całym świecie. „Zmierzch” wyreżyserowała kobieta i rozumiała, co jest ważne w opowieści o pierwszej miłości. Nie traciła czasu na głupie sceny walki. Kogo one obchodzą! Twórcy „Zaćmienia” zmarnowali zaś tyle minut na pościgi, ciosy i uniki, że reszta wydarzeń przedstawiona jest trochę jak komiks, byle szybciej i byle więcej wydarzeń z książki się zmieściło. A jednak udało się nam znów wrócić do miasteczka Forks, najbardziej deszczowego miejsca w USA i spotkać tych samych przyjaciół ze szkoły średniej.  

Film opowiada o ostatnim roku w liceum. Wszyscy otrzymają dyplomy i będą musieli postanowić, co robić dalej. Jakie studia wybrać, jaki zawód, wyjechać czy zostać. A Bella ma przecież o wiele więcej dylematów. Edward wciąż prosi ją, by za niego wyszła i pozostała człowiekiem., Bella zaś chce stać się wampirem,  bo boi się zestarzeć się przy wiecznie nastoletnim ukochanym. Jacob, jej kolega wilkołak podejmuje wysiłki, by uchronić Bellę przed losem gorszym od śmierci. A Viktoria wciąż szuka zemsty i jest duża szansa, że pokona Cullenów ze swoją armią „nowonarodzonych” wampirów i wreszcie dopadnie dziewczynę Edwarda.

Bella ma jeszcze jeden problem. Otóż jej chłopak unika wszelkich kontaktów fizycznych,  bo boi się, że mógłby ją zabić. I chce też czekać z rozpoczęciem współżycia do ślubu, bo jest staroświecki, dorastał w innej epoce, sto lat temu. Wielu recenzentom, szczególnie męskim, wydaje się to niesłychanie zabawne. Prawie tak bardzo, jak fakt, że Bella jest przeciętną licealistką, średnio urodziwą, na pewno nie typem hollywoodzkiej laseczki ze zrobionym biustem, a mężczyźni i tak za nią latają. Nie rozumieją, że właśnie to podoba się milionom dziewcząt na świecie. Marzą o chłopaku, który zawsze będzie je kochał (miłość Edwarda jest wieczna), że będzie je chciał po prostu trzymać za rękę i że spodobają się właśnie takie, jakie są, a nie tylko wtedy, gdy będą starały się zostać najseksowniejszymi i najpopularniejszymi  uczennicami w szkole. Chcą wierzyć w bajki, choćby przez dwie godziny w ciemnym kinie.

Jak ja przeżyję te miesiące do kolejnej części sagi, „Przed świtem”?
Gaina

Poprawiony: piątek, 10 stycznia 2014 16:58