Ciagle tkwimy w Barcelonie. Mamy nadzieję że to już ostatnia noc... Drukuj Email
Wpisany przez Stefan Zubczewski   
poniedziałek, 19 kwietnia 2010 23:20

Ciągle tkwimy w Barcelonie. Mamy nadzieję, że to już ostatnia noc…

 

 

20 kwietnia godz.00.25. Już wiadomo że podróż samolotem odpada calkowicie. Powrót autobusem niemożliwy bo nie ma miejsc. Może są jakieś inne połączenia autobusowe np. kombinowane, z przesiadkami, ale jakoś nie można się tu z nikim dogadać.

 

Zamówiliśmy mikrobus z Polski. Jedzie. Ostatni komunikat od kierowcy to to, że przekroczył on już granicę Niemcy – Francja i idzie spać na godzin kilka. Zmierza w naszym kierunku już prawie dobę. Jedzie mu się wyjątkowo źle. Korki, wypadki podobno na drogach RFN horror. Jutro czeka go przejazd przez całą Francję. My jestesmy w sytuacji bez wyjścia. Nie możemy mu pomóc i sobie także. Juto o godz.10.00 kończy się nam hotel i mamy zamiar pojechac podmiejskim pociągiem naszemu kierowcy naprzeciw. Zaoszczędzi mu to przejazdu przez Barcelonę i z powrotem, a to kilka godzin „do przodu”. Nie jest to bez znaczenia ponieważ chodzi o prawie 40 godzinną podróż do Ojczyzny, a poza tym pieniądze skończyły się nam definitywnie więc wszelkie inne „manewry” są wykluczone. Disiaj, aby jakoś zagospodarować czas oczekiwania i aby nasz przymusowy pobyt w Hiszpanii nie „poszedł całkowicie na marne” postanowiliśmy coś pooglądać - zwiedzić. Pojechaliśmy podmiejską kolejką do klasztoru w Montserrat. Warto było, ale to już w innym sprawozdaniu. Jedno jest pewne. Tania i fajna wycieczka przerodziła się w najdroższy urlop w naszym życiu. Będzie co wspominać. Ciekawe swoją drogą co będzie dalej z komunikacyjnym paraliżem. Jakie będą ekonomiczne skutki Islandzkiej erupcji dla świata. Wieczorkiem po powrocie do hotelu włączylismy telewizor i o Polsce już cichutko, jedynie czasem się przewija słowo Polska przy okazji raportu o chmurze pyłowej, przyczynie nie tylko naszego  nieszcząścia…

 

Zrzędliwy dziadek Funio


 
Poprawiony: wtorek, 07 stycznia 2014 13:25