Śledzik a'la Funio Drukuj Email
Wpisany przez Dziadek Funio   
środa, 07 kwietnia 2010 10:20

Śledzik a’la Funio

„Kupywujemy” (jak mawiają moi znajomi z Kurpiów aktualnie zasiedlający Mazury) śledzie  matjasy  w solance, takie w wiaderku najlepiej, a jeszcze lepiej niż najlepiej takie z wiadra, na wagę.

 

Po umyciu ich i (jeśli są zbyt słone) lekkim wymoczeniu w wodzie, kroimy na kawałki, takie 5x5 cm. Wkładamy je do salaterki, przekładając posiekaną cebulą. Warstwa śledzi, warstwa cebuli i znowu śledzie i cebula. W jakimś naczynku przygotowujemy zalewę z 1 część soku z cytryny najlepiej świeżo wyciśniętego, ale może też być zaprawa cytrynowa z buteleczki, 1 część octu i 1 część wody. Powstały sosik  doprawiamy cukrem. Np. gdy zalewa mieści się w szklance to 1-1,5 łyżeczki cukru. Przygotowaną zalewą (jak sama nazwa wskazuje) zalewamy śledzie z cebulką i odstawiamy do lodówki na kilka godzin, a najlepiej na dobę. Śledzie stają się jędrne i kruche zarazem. W żadnym wypadku nie używamy oleju! Zapewniam Was, że tak przyrządzone śledzie podane z młodymi ziemniakami obtoczonymi w masełku i posypane młodym koperkiem to po prostu… miodzio!!!

 

 

Śledzik a’la Halka (moja „stara” przyjaciółka, żona równie „starego” przyjaciela Darusia)

 

altMatjasy, takie pakowane na „deseczce” altw oleju, wykładamy do jakiegoś głębokiego naczynia, krojąc na kawałki po czym dolewamy do nich tego, „fabrycznego” oleju. Do całości dodajemy niewielką ilość posiekanej cebulki i posypujemy obficie (ale bez przesady) przyprawą o nazwie „Pięć smaków”,  dodając trochę goździków. Całość pozostawiamy na kilka (najlepiej kilkanaście) godzin w lodówce, co by się to wszystko przegryzło i podajemy na stół wraz z kieliszeczkiem dobrze zmrożonej czystej wódeczki. Zapewniam, że na jednym kieliszeczku się nie poprzestanie…

 

 

Dziadek Funio