Czy dzieci powinny słuchać starszych Drukuj Email
Wpisany przez Babcia Zosia   
sobota, 16 stycznia 2010 18:38

Czy dzieci powinny słuchać starszych

 

Pytanie to zadałam w rubryczce „Jeśli wiesz – napisz!” Dziękuję bardzo za odpowiedzi. Dzięki nim nabrałam pewności, że dzieci powinny słuchać tylko opiekunów, a uwagi obcych mogą puszczać mimo uszu.

 

 

Moja babcia uczyła mnie, żebym zawsze słuchała starszych, ponieważ oni wiedzą najlepiej; żebym zawsze odpowiadała na pytania, bo tego wymaga grzeczność; żebym zawsze wszystko zjadała, gdy mnie częstują, gdyż tak właśnie zachowuje się dobrze wychowana dziewczynka.

 

Żadnej z tych zasad nie przekazuję swoim wnuczkom, ponieważ uważam, że straciły na znaczeniu, a może nawet są niebezpieczne dla współczesnych dzieci.

Powiecie, że w ten sposób okazuję brak szacunku dla własnego pokolenia? Odpowiem, że nie wszystko co dawniej uważane było za właściwe jest właściwe i dzisiaj. Moja babcia na przykład, uważała, że przyzwoita kobieta nie powinna farbować sobie włosów. A ja dzisiaj pytam, ile współczesnych babć zgodzi się z tą opinią? Ile współczesnych babć nie farbuje sobie włosów?!

Czasy się zmieniają, niestety tak szybko, że czasem to, czego nas uczono w dzieciństwie straciło na znaczeniu. Jakie są to zasady? Opowiem na przykładzie scenek, które strasznie mnie denerwują, ilekroć je obserwuję, gdyż zazwyczaj aranżują je moi rówieśnicy, czyli osoby w wieku babć lub dziadków.

  

Scenka pierwsza      

Dziecko ubrane w kalosze brodzi po kałużach. – Nie wchodź w błoto – mówi starszy pan, przechodzący obok – bo pobrudzisz się.

Dziecko spogląda na mamę, niepewne co ma robić. Wyszło na spacer specjalnie po to, żeby pochodzić sobie po kałużach. Właśnie dlatego włożyło kalosze.

Mama albo całkowicie zignoruje uwagę, albo powie: pozwoliłam mu chodzić po kałużach. Druga odpowiedź jest lepsza, gdyż informuje malucha, że najważniejsze dla niego jest to, co mówi mama, a ponad to jest grzeczna wobec starszego pana. Starszy pan powinien się tym zadowolić i powstrzymać od dalszych komentarzy (co, niestety, rzadko ma miejsce). Może mu się nie podobać, że maluch brodzi po kałużach, może już zapomniał jaką jemu samemu sprawiało to frajdę, gdy był dzieckiem?

Często jestem świadkiem scenek, gdy uwagi obcych osób kierowane do małych dzieci niczemu nie służą. Owszem, czasem bywają słuszne, ale o tym, czy dziecko ma się do nich zastosować musi zdecydować mama, więc to z nią trzeba rozmawiać. Jednak ja sama wmieszana zostałam wscenkę typu horror. A było to tak.

 

Scenka typu horror

Jasio – wnuczek – lubi przywoływać windę. Zazwyczaj wyprzedza mnie, gdy już weszliśmy do bloku, biegnie przodem,  wciska guzik i czeka aż podejdę, ponieważ wie, że nigdy, ale to pod żadnym pozorem nie wolno mu samemu jeździć windą. Wracamy więc ze spaceru, Jasio biegnie swoim zwyczajem, ale przy windzie stoi już starsza pani i słyszę jak mówi:

- Wchodź, zawiozę cię tam gdzie chcesz.

Przerażenie objęło mnie jak płomień. - Nie wsiadaj, Jaśko! - rozdarłam  się na cały korytarz i puściłam biegiem. Serce waliło mi, z trudem oddychałam. Wizja czteroletniego chłopczyka, podróżującego windą po jedenastopiętrowym bloku z obcą osobą, do dzisiaj spędza mi sen z powiek.  A starsza pani popatrzyła na moją pobladłą twarz i zaśmiała się z wdziękiem. - Chyba nie sądzi pani, że jestem pedofilem – zauważyła.

Drzwi windy zamknęły się i zniknęła nam z oczu. Nie wiem kim była. Może i nie pedofilem, czy innym porywaczem dzieci. Na pewno nie mądrą babcią. Taka nie pozwoliła by małemu dziecku wsiąść do windy. Poczekała by na jego opiekuna.

Nie wszyscy dorośli są dobrzy dla małych dzieci, dlatego musimy uczyć maluchy, że ważne są dla nich tylko polecenia wydawane przez rodziców, a po nich dziadków, innych członków rodziny czy nauczycielek.

Wobec obcego człowieka małe dziecko nie powinno być posłuszne. Nie uczmy go tego.

 

Scenka druga

Moja dwuletnia wnuczka Basia bardzo lubiła bawić się ze starszymi od siebie dziewczynkami. Któregoś dnia spotkałyśmy w parku czterolatkę, Basia zaczęła biec w jej stronę. Starsza dziewczynka zatrzymała się i powiedziała stanowczym tonem: - Jestem Maja i nie lubię bawić się z małymi dziećmi, wolę sama.

Zabrałam Basię, pełna podziwu dla asertywności Mai. Jej babcia zapewniła mnie (ciężko wzdychając), że w kontaktach z dorosłymi Maja jest równie stanowcza. Na ogół jednak małe dzieci uczy się, aby były uległe wobec starszych: odpowiadały na pytania, witały się itd. Ale w dzisiejszym świecie uległość nie jest korzystną cechą. Prawie codziennie słyszy się o złych zdarzeniach jakie dotykają dzieci. Lepiej więc, gdy zachowują się one wobec dorosłych z rezerwą. Jeśli nie chcą z kimś rozmawiać, niech nie rozmawiają. Często, zresztą mają rację, gdy milczą, bo co można odpowiedzieć, jeśli ktoś pyta: Kogo bardziej kochasz, mamusię czy tatusia?

 

Scenka trzecia

Starsza pani idzie przez park. Z papierowej torebki wyjmuje cukierka, rozwija go.  Widzi to małe dziecko, wlepia oczka w słodycze. – Chodź malutki – mówi starsza pani – poczęstuj się cukiereczkiem.

Maluch wyciąga łapki…

Ta scenka miewa dwojakie zakończenie:

1.                Szybko i zdecydowanie interweniuje mama dziecka, mówiąc: Proszę nie częstować mojego dziecka. Nie chcę, aby brało jedzenie od obcych osób, a poza tym słodycze są niezdrowe.

2.                Maluch rozwija papierek i wpycha sobie cukierka do buzi. Mama nie reaguje.

Wiele razy byłam świadkiem takich scenek, spacerując ze swoimi wnuczkami. Widziałam oburzenie starszych pań, gdy młode mamy krytykowały je za częstowanie dzieci cukierkami. Panie te czuły się do żywego dotknięte, spoglądały na mnie spodziewając się, że ja , też babcia, stanę po ich stronie; że wspólnie z nimi powiem do słuchu młodej mamie, nie szanującej starszych ludzi.

Niestety, nie znajdowały we mnie oparcia, ponieważ ja sama również nie pozwalam, aby moje wnuczki przyjmowały poczęstunek od obcych i dziwię się opiekunom, którzy nie zwracają na to uwagi.

W słodyczach i napojach może być coś, co szkodzi dzieciom – alergikom, lub coś, czego nie chcemy, aby spożywały: gaz , cukier, chemiczne dodatki,  i (najgorsze) narkotyki. Oczywiście nikt nie podejrzewa osoby w wieku babci czy dziadka, że rozdaje maluszkom cukierki z dodatkiem amfetaminy. Chodzi o to, aby od małego uczyć dzieci ostrożności w kontaktach z dorosłymi. Z doświadczenia życiowego wiemy, że nie każdy dorosły zasługuje na zaufanie. A ponadto uczymy wnuki: nie wybiegaj sam na ulicę, nie wsiadaj sam do windy…więc również: nie przyjmuj poczęstunku od obcych.

Bardzo mądrze zachowują się panie, które zanim poczęstują dziecko, pytają jego mamę o zgodę i nie czują się dotknięte, gdy mama powie: nie, moje dziecko nie jada słodyczy.

 

Babcia Zosia



 
Poprawiony: wtorek, 07 stycznia 2014 19:36