"Sils Maria" - recenzja z filmu Drukuj Email
Wpisany przez Gaina   
niedziela, 22 marca 2015 08:59

„Sils Maria" - recenzja z filmu

Trzy kobiety i wąż

Nadciągają chmury

Maria Enders (Juliette Binoche) jest aktorką u szczytu sławy. Właśnie jedzie do Szwajcarii, by wręczyć, jako owa uznana gwiazda kina nagrodę na ważnym festiwalu. W pociągu dowiaduje się od swojej asystentki Valentine (Kristen Stewart), że pisarz, który miał być nagrodzony, właśnie zmarł, a właściwie popełnił samobójstwo.

Maria właśnie w filmie na podstawie sztuki owego pisarza zagrała kiedyś rolę, która dała jej sławę. Miała ona tytuł „Wąż z Maloja", który nawiązywał do pewnego niezwykłego zjawiska w alpejskiej dolinie Engadine. Otóż w pewnych specjalnych okolicznościach nad dolinę tę nadciągają gęste chmury i wiją się jak wąż. Nie zwiastuje niczego dobrego, przeciwnie, gwałtowne załamanie pogody. Zjawisko to jest wiele razy wspominane w filmie, a na koniec nawet, ku uldze i zachwytowi widzów, pokazane. I jest to najpiękniejszy obraz, jaki chciałoby się wiecznie oglądać, choć smutny i złowieszczy.
Maria otrzymuje propozycję, by zagrać w kolejnej inscenizacji sztuki, ale tym razem straszą bohaterkę, którą uwodzi młoda podwładna i która w rezultacie popełnia samobójstwo. W poprzednim dziele to ona była tą młodą. Maria waha się i tu wkracza jej asystentka, Val, która stara się bardzo ją przekonać do owego pomysłu. Kobiety lądują w alpejskim domu zmarłego twórcy i tam odbywa się swoista psychodrama podczas prób sztuki. Maria musi przejść do kolejnego etapu życia, na co ma niewielką ochotę. Val musi ją przez ten czas przeprowadzić, a nastoletnia gwiazdeczka Jo-Ann Ellis, która zagra rolę młodej uwodzicielki, pokazać jak teraz wygląda zwycięska młodość.
Bardzo trudno napisać cokolwiek o tym filmie, bo właściwie nic się tam nie dzieje. Maria się waha, trochę buntuje, wycofuje, w końcu – poddaje. Nie może uwierzyć, że tak wygląda obecnie świat filmu – zamiast poważnej dyskusji i przemyśleń, produkty komputerowe jak z jednej sztancy, najczęściej o schematycznie przedstawionym świecie przyszłości albo o super bohaterach. Nie rozumie, jak może być tak niesłychanie popularna dziewczyna, która zagrała w jednym filmie dla nastolatków. Val cierpliwie tłumaczy, że dziś dla sławy potrzebny jest rozgłos uzyskany dzięki mediom społecznościowym, choćby przez romans z żonatym pisarzem, a nie realne, artystyczne dokonania. Choć osobiście tak naprawdę wszystko, co nie dotyczy jej bezpośrednio ma „gdzieś", a już na pewno nie ma zamiaru roztkliwiać się nad tym, co już minęło. I co najdziwniejsze, choć „nie stanie się nic", przemiana się dokona, a widzowie tacy jak ja, którym wydawało się, że wynudzili się za wszystkie czasy, nie mogą teraz filmu Oliviera Assayasa zapomnieć.
Wszyscy mamy bowiem takie momenty w życiu, kiedy nadciąga „wąż z Maloja" i musimy pogodzić się ze zmianą. Zrezygnować z czegoś, odżałować to, czego już nie mamy, przejść do kolejnego etapu i iść dalej.

 

Gaina
Dystrybucja: Gutek Film

 

Poprawiony: niedziela, 22 marca 2015 12:04