Tygiel Kultur Drukuj Email
Wpisany przez Barbara Witkowska   
wtorek, 05 stycznia 2010 12:41

Tygiel Kultur

Na błońskich trawnikach straszyły łaty  śniegu, z szarego nieba kapał zimny deszcz, a lokalny Ośrodek Kultury wibrował rytmami energetycznej, południowoamerykańskiej fiesty.

 

altA wszystko to za sprawą wernisażu wystawy fotografii Ryszarda Sobolewskiego „Tygiel Kultur. Podróże po Ameryce Łacińskiej. Cuba, Ekwador, Peru”, na którą oprócz tłumu Błonian przybył m.in. Konsul Kuby Roberto Moreno z małżonką, goście z Francji, w której Błonie ma swoje bliźniacze miasto, goście z Gwinei, burmistrz Błonia Zenon Reszka, były burmistrz Zbigniew Stępień, a także b. minister rolnictwa Gabriel Janowski z rodziną.

„Inność, której doświadczamy zawsze nas wzbogaca i takich wrażeń z wystawy państwu serdecznie życzę”- mówiła, zapraszając gości na wernisaż  Bożena Szymczak z błońskiego Ośrodka Kultury.

W kuluarach „Poniatówki” wyrosły kramy z kiermaszem egzotycznych, latynoamerykańskich pamiątek. Porywający klimat muzyczny tworzył peruwiański zespół "Companieros”, a na ganku „Poniatówki”, ubrany w meksykański kapelusz i pasiaste wełniane poncho, wraz z dyrektorem Dariuszem Sitarskim, witał wszystkich autor wystawy Ryszard Sobolewski - podróżnik, reporter, dziennikarz i zawodowy oficer policji.

alt„Ta wystawa w Błoniu zbiega się z Narodowym Dniem Kultury Kubańskiej - powiedział Konsul Kuby Roberto Moreno - bo 10 października 1868 r. Kuba rozpoczęła wojnę o swoją niepodległość z Hiszpanami. Wtedy też po raz pierwszy zabrzmiał na Kubie nasz Hymn Narodowy.

Kiedyś mieliśmy z Polską dosyć intensywną wymianę kulturalną – dodał- organizowaliśmy pokazy filmów kubańskich, występy Kubańskiego Baletu Narodowego … Potem to zmarło, ale w ostatnich latach sytuacja się zmienia. W 2007 r. odbył się na Kubie Festiwal Kina Polskiego, które bardzo spodobało się Kubańczykom, w lutym 2009 r. przyjechał na Targi Książki w Hawanie polski minister kultury, mamy więc nadzieję, że współpraca kulturalna Kuby i Polski się bardziej rozwinie.  Ekspozycja w Błoniu też pozwoli państwu trochę poznać Kubę!  Ze swojej strony bardzo dziękuję władzom Błonia i dyrektorowi „Poniatówki” za zaproszenie na wernisaż wystawy „Tygiel Kultur”, bo jeżeli ktoś jest tak daleko od swojego kraju, to każde spotkanie z nim, nawet za pośrednictwem fotografii, ma dla nas z żoną bardzo ważne znaczenie”.

„Miłość Ameryki Łacińskiej i marzenia o dalekich wyprawach obudziły we mnie filmy Szwarc-Bronikowskiego i Tony Halika, które oglądałem jeszcze w dzieciństwie - zaczął swoją opowieść autor Ryszard Sobolewski, któremu w oprowadzaniu po wystawie towarzyszyła żona, ubrana w malowniczy, peruwiański , ludowy, strój. „Zawodowo – powiedział - zajmuję się fotografią kryminalistyczną, ale moją pasją jest fotografika. W swoich  podróżach nie korzystam z usług biur turystycznych. Całą wyprawę organizuję sam. Czy jest bezpiecznie? Tak. Proszę spojrzeć, tam byliśmy z naszą 11-letnią córką Angeliką i możecie być państwo pewni, że chociażby z racji mojego zawodu nie narażałbym na niebezpieczeństwo własnego dziecka. W trakcie tych podróży wielokrotnie odczułem też ogromną sympatię dla Jana Pawła II i jeżeli skojarzą tam Polaka z papieżem, to człowiek od razu staje się ich bliskim przyjacielem.

 Kraje Ameryki Łacińskiej nie są dla nas drogie, bo jedyny poważny, wydatek to bilety lotnicze. Hotele i jedzenie są o wiele tańsze niż w Polsce, a na długich trasach kursują ( załatwiające transport i hotel) autobusy z kuszetkami, w których za bilet wart nie więcej niż 110 PLN ma się przejazd z miejscem leżącym, kolację i śniadanie. A jeżeli dla kogoś to za drogo, może sobie wykupić miejsce siedzące - o 30% tańsze - z kolacją i ze śniadaniem w cenie.

Kiedy byłem w Ekwadorze trafiliśmy akurat na Festiwal Folkloru - tu widzicie państwo tańczące dziewczyny z Ekwadoru. A to zdjęcie przedstawia umowny punkt magnetyczny w okolicy równika, też w Ekwadorze, który dzieli kulę ziemską na dwie połowy – i są tam takie zawirowania magnetyczne, że gdy w odpowiednim miejscu postawimy jajko na sztorc, to ono ani drgnie! Tu z kolei mamy piękny portret Kubanki palącej cygaro. Tu - fabrykę cygar, tam -  kubański kurort  Varadero, typowe dla Kuby stare, amerykańskie, cadillaki i tancerki z „Tropicany”, bo być na Kubie i nie widzieć rewii „Tropicana”, to tak, jak być w Rzymie i nie zobaczyć papieża…

Z kolei to zdjęcie - mówił podróżnik - zrobiłem ze zbocza wulkanu w Ekwadorze, na które wjechaliśmy, by sfotografować wybuch.  Byliśmy tam do godziny 3.00 w nocy i erupcji nie było. Gdy wczesnym rankiem wjeżdżaliśmy do miasta, wulkan już mruczał i grzmiał, a w południe wyrzucał, na odległość 20 km, tak wielkie kamienie, że lokalne władze ewakuowały całe miasto .

altNa zdjęciach z Banos  można zobaczyć budynek poczty wykonany z kamienia wulkanicznego i Katedrę p.w. Matki Boskiej Święconej Wody, sanktuarium w typie naszej Częstochowy. Na fotografii z Otaralo - najsłynniejszy w Ameryce Łacińskiej bazar z rękodziełem indiańskim, na następnych - tajemnicze linie z Płaskowyżu Nasca, powstałe prawdopodobnie między 300 r. p.n.e., a 900 r. n.e. To zdjęcie z  Peru , zrobione na  kamiennej pustyni, przedstawia piramidę Słońca i Księżyca, a to - w Cusco - naszą córkę Angelikę w stroju ludowym wśród ekwadorskich dziewczynek …”

Tę arcyciekawą, fotograficzną podróż po Cubie, Peru i Ekwadorze zakończył ponad godzinny koncert peruwiańskiego zespołu „Companieros”, z przejmującym, wykonanym na prastarej fletni Pana, „Domem zachodzącego Słońca”…

                                       

     Tekst i zdjęcia:  Barbara Witkowska

 

Poprawiony: piątek, 10 stycznia 2014 21:12