Świąteczne przestrogi Drukuj Email
Wpisany przez Babcia Zosia   
środa, 23 grudnia 2009 14:20

Świąteczne przestrogi (nie tylko na święta)

Co zrobić, abyśmy bez bólu brzucha i kołatania serca przeżyli święta?  Lubimy przecież spotykać się w gronie rodziny i przyjaciół przy suto zastawionym stole.

A w niektóre święta, zwłaszcza Boże Narodzenie oraz Wielkanoc, biesiadowanie takie trwa kilka dni. Jest nam przyjemnie i wesoło, lecz nasze narządy wewnętrzne muszą pracować na najwyższych obrotach, aby „przerobić” nadmiar jedzenia oraz picia. Jak postępować, aby nam nic nie wysiadło.

… dla babci i dziadka

Starsi państwo muszą pamiętać przede wszystkim o swojej wątrobie, woreczku żółciowym i trzustce. Wszystkie te narządy nie lubią nadmiaru tłustego jedzenia, zwłaszcza zakrapianego alkoholem. Jeśli więc ktoś zje za dużo, jak na możliwości swoich narządów trawiennych, baleronu, szynki z tłuszczykiem, boczku, pasztetu i jeszcze na deser nie pożałuje sobie sernika, a zwłaszcza ciasta z kremem może poczuć się źle. Zacznie boleć go brzuch, może dostać biegunki.

● Co robić?

Przestać jeść i pić alkohol.

Przyjąć lek „na wątrobę” lub zaparzyć sobie herbatkę z mięty, względnie majeranku, czy dziurawca, można też napić się soku świeżo wyciśniętego z cytryny albo gorącej wody doprawionej tym sokiem.  W przypadku zgagi, zacząć żuć kminek lub łyknąć lek na zgagę.

Iść na spacer, a jeśli to niemożliwe, bo naleweczki dzidunia szumią w głowie, położyć się z ciepłym termoforem na brzuchu. W ogóle drzemki w południe mają swoje medyczne uzasadnienie. Wątroba bowiem odpoczywa pomiędzy 12 a 14 godziną i lubi, gdy jej właściciel leży sobie wtedy i nic nie je.  

  Jeśli ból nie mija, a w dodatku towarzyszy mu biegunka i nie daj Boże gorączka – trzeba jechać na ostry dyżur do szpitala. Święta mamy z głowy.

 

 

… dla córek i synów

Młodszym ludziom też może, oczywiście od przejedzenia i przepicia wysiąść wątroba czy trzustka, częściej jednak dokucza im żołądek. Czują wielki ciężar w brzuchu, boli ich głowa, mają nudności. Te nudności należy powitać z zadowoleniem. Oznaczają, że żołądek broni się przed przeładowaniem i pragnie, w sposób najprostszy i jedynie dostępny dla siebie,  pozbyć się balastu jedzenia oraz picia.

● Co robić?

Nie powstrzymywać nudności. Lepiej się im poddać, czyli zwymiotować. Po tym nieprzyjemnym incydencie, wszystko mija, jak ręką odjął. Mama bądź tata (albo i oboje) wracają z nowymi siłami do biesiadnego stołu, jednak spożywają już rozważniej. Lekcja, jaką im dał ich własny żołądek, nie idzie na marne.

   Z żalem trzeba przyznać, że wraz z wiekiem, żołądek co raz słabiej broni się, zwłaszcza przed alkoholem, skutkiem czego i kac wolniej przechodzi.  

 

 

Jeśli mamy w rodzinie pracoholika, musimy liczyć się z tym, że w święta poczuje się on chory, może cierpieć na ogólne rozbicie, rozedrganie, odczuwać kołatanie serca. Dlaczego? Dlatego, że został odcięty od swojego „narkotyku”, czyli pracy, dali mu aż dwa dni wolnego, biedaczkowi.

● Co robić?

Dać mu coś do roboty, zwłaszcza takiego, przy której mógłby poczuć się ważny oraz niezastąpiony. Jego matka może np. powiedzieć: wiesz synku, zupełnie nie wiem jak nakryć do stołu, żeby się wszystko zmieściło.

On rzuci się do pomocy, będzie miał co robić, a przy okazji wygłosi mamusi pogadankę o logistyce, czyli o tym co ona robi codziennie szybciej i sprawniej od niego. (Uwaga - nie wolno się do tego przyznawać).

Pracoholik, który lubi pouczać jest najłatwiejszy do zagospodarowania, chociaż, niestety, raczej nudny. Lepiej wszakże, żeby rodzinę pouczał na temat ochrony klimatu, względnie funkcjonowania parlamentu europejskiego, niż cierpiał na kołatanie serca.

Najlepszym sposobem na poprawienie samopoczucia pracoholika jest jednak wysiłek fizyczny. Spróbujmy go więc namówić na intensywny spacer lub bieg. Nawiasem mówiąc, tego rodzaju przerwa w biesiadowaniu robi dobrze całej rodzinie.

 

 

… dla wnuczków

Maluchy mogą się przejeść słodyczami. Ale ich młode i odporne organizmy szybko sobie radzą z tym kłopotem. Dzieci po prostu wymiotują, co je uzdrawia. Następnego dnia nie mają czasem apetytu, co trzeba przyjąć z zadowoleniem. Oznacza to, że program samo naprawczy po wcześniejszym przejedzeniu ciągle jest realizowany.

● Co robić?

Nie należy namawiać dzieci do jedzenia. Można im podsuwać kiszone ogórki lub kapustę, owoce, czyli potrawy, które „uzdrawiają” dobroczynne bakterie bytujące w ludzkich jelitach.

 

 

… dla niespodziewanych gości

Osoby przewlekle chore (na cukrzycę, nadciśnienie tętnicze, choroby serca i innych narządów) wiedzą o konieczności przestrzegania diety. Podczas świąt muszą być, niestety, szczególnie czujne, a zwłaszcza odporne na głupie namawianie w rodzaju: napij się, raz w roku możesz sobie pozwolić.

Albo: zjedz więcej, przecież w Wigilię ci nie zaszkodzi.

A nawet: nałóż sobie porządnie, przecież bierzesz lekarstwa!

Niestety, może poważnie zaszkodzić ten jeden raz szaleństwa.

 

Babcia Zosia, która nie może już jadać tortów z kremem oraz „drinkować”, tak jak kiedyś, ale ciągle może tańczyć i śpiewać.     

Poprawiony: poniedziałek, 06 stycznia 2014 20:18