"Za jakie grzechy dobry Boże" - recenzja z filmu Drukuj Email
Wpisany przez Gaina   
piątek, 05 grudnia 2014 15:03

„Za jakie grzechy dobry Boże" - recenzja z filmu


Cztery córki pana Verneuil
Czy jesteśmy rasistami, czy tylko bronimy swoich uświęconych tradycji? Czy można się cieszyć, że córka znalazła miłość i szczęście z miłym mężczyzną, jeśli jej dzieci będą nie całkiem białe? Jak daleko sięga nasza tolerancja i co ona właściwie znaczy? Takie pytania stawia w bardzo zabawnej formie kolejna wspaniała francuska komedia z weselem w tle.

Marie i Claude Verneuil mieszkają w pięknym domu na zasobnej prowincji Francji. Mieli udane życie, wychowali cztery piękne córki, wciąż są sobie bliscy. Poznajemy ich w przeddzień ważnej uroczystości rodzinnej, jaką jest... obrzezanie pierwszego wnuka. Jedna z córek bowiem wyszła za Żyda, który w dodatku nie umie zarabiać pieniędzy! Oboje dziadkowie ledwo przeżywają ceremonię, obiadu już nie są w stanie znieść, kiedy ich zięciowie, im porządnym, solidnym Francuzom, w ich własnym, wspaniałym kraju zarzucają rasizm. I to zięciowie - Francuzi, pochodzenia żydowskiego, arabskiego i chińskiego! Co najśmieszniejsze, ci przedstawiciele mniejszości wśród obywateli Francji kłócą się zawzięcie miedzy sobą, używając tych samych, wyświechtanych rasistowskich stereotypów, co ich teść "prawdziwy" Francuz.
Wyjeżdżają więc państwo Verneuil na swoją prawicową prowincję i z nadzieją szukają zięcia - Francuza dla czwartej córki. Jak łatwo się domyślić, ona tez sprawi im ciekawą niespodziankę. W dodatku ojciec narzeczonego tego czwartego zięcia to dopiero jest rasista! Nieuchronny ślub zapowiada się więc bardzo ciekawie...
Zawsze mnie zastanawiało, co tak naprawdę leży u podstaw niechęci, jeżeli nie nienawiści pomiędzy ludźmi. W Biblii możemy wyczytać, że to poprzez różne języki, jakimi mówimy. Ale przecież zięciowie państwa Verneuil władają wspaniałym francuskim. Różnią się wyglądem od "francuskich" Francuzów, ale tylko na korzyść. To wyjątkowo urodziwi mężczyźni. Dzieci zaś mieszanych par odznaczają się wybitna pięknością (ich francuska babcia, z chęci pogodzenia się z sytuacją widzi nawet podobieństwo chińskich wnuczek do swojej ciotki Eulalii - kobiety łatwiej przechodzą do porządku nad różnicami dla dobra rodziny).
Co jest więc z tymi mężczyznami? Dlaczego pan Vernuil - ojciec panny młodej i pan Koffi, który przyjechał na ślub syna prosto z Afryki w tradycyjnym afrykańskim stroju, są jak dwie krople wody? Skąd poczucie wyższości każdej z przedstawionych ras (w niektórych krajach pojęcie „rasa" jest już zakazane jako pozostałość po czasach słusznie minionych)? Czy wszystkiemu winien jest testosteron?
Film „Za jakie grzechy dobry Boże" szalenie się we Francji podobał i obejrzała go rekordowa liczba widzów. A przecież toczy się tam ogromna, ponura dyskusja nad tym, dlaczego Francuzi popełniają zbiorowe samobójstwo, pozwalając na osiedlanie się w ich zasobnym kraju tak wielu emigrantów. To tak, jakby chcieli być tolerancyjni i otwarci na innych a jednocześnie tak w głębi duszy nie chcieli się z nimi dzielić swoim dobrobytem.
Bardzo zachęcam do zobaczenia tego filmu, jeżeli ktoś jeszcze na nim nie był. Ja śmiałam się w głos. Uważam też, że jest świetnym „materiałem" instruktażowym. Wszystkie przedstawione w nim problemy jeszcze przed nami. Nie oszukujmy się. Wkrótce i do naszego kraju napłynie fala uchodźców o rożnym odcieniu skory. Czy potrafimy być otwarci na odmienność, jak kiedyś, kiedy szczyciliśmy się mianem państwa bez stosów?


Gaina


Dystrybucja: Gutek Film

 

Poprawiony: piątek, 05 grudnia 2014 15:10