Na 11 listopada - Nasze 53 dni i dwa tygodnie, 4 czerwca '89 Drukuj Email
Wpisany przez Zofia Zubczewska   
wtorek, 10 listopada 2009 23:06

Na 11 Listopada

"Nasze 53 dni i dwa tygodnie, 4 czerwca '89"

 

Nasz przyjaciel z Mazur, Piotr Michalak podarował nam jakiś czas temu książkę pt. „Nasze 53 dni i dwa tygodnie, 4 czerwca’89”.

altJest to szczególna publikacja, szkoda, że nie można jej kupić w sklepie. Składa się ze wspomnień osób, które w Łodzi w 1989 roku tworzyły sztab wyborczy Wojewódzkiego Komitetu Obywatelskiego „Solidarność”. Był w tym Komitecie też Stefan Niesiołowski i właśnie w jego wspomnieniach znalazłam zdanie, które kojarzy te „pierwsze wolne wybory do Sejmu”, jak je wtedy nazywaliśmy, z odzyskaniem niepodległości 11 Listopada 1918 roku. Pisze on tak: „Pamiętam rozmowę na schodach Sejmu (było już po wyborach, w których drużyna Wałęsy odniosła ogromny sukces), gdy podszedłem do Geremka znanego mi z obozów internowanych w Jaworzu i Darłówku, z którym współpracowałem w podziemiu i który powiedział do mnie:- Co to się narobiło, Kostusiu? A ja odpowiedziałem:- Bronek, to jakiś cud. I tak myślę po dziś dzień.

4 czerwca 1989 roku to niewątpliwie cud. Dla Polski, której mówiąc obrazowo, karta nie szła mniej więcej od Odsieczy Wiedeńskiej, czyli od 300 lat. Z jednym wyjątkiem: lat 1918-1921. To co wydarzyło się w 1989 roku to w jakiś stopniu powtórzenie cudu zmartwychwstania z roku 1918”.

My, Polacy rzadko kiedy mówimy dobrze o sobie, i nie cenimy osiągnięć nawet tak spektakularnych, jak błyskawiczne zjednoczenie się obywateli rozdzielonych granicami rozbiorów na 123 lata i stworzenie własnego państwa.

Można się tylko domyślać jakie temu towarzyszyło napięcie, jaka euforia, a domyślać się można właśnie dzięki wspomnieniom, takim jak te o 4 czerwca – spisywanym emocjami.

Trochę może pokrętnie obchodzę rocznicę 11 Listopada, pisząc o 4 Czerwca, ale myślę o tych dwóch wydarzeniach, jako naprawdę wyjątkowych w historii Polaków. Częściej coś nas dzieli niż łączy. W te dwa szczególne dni więcej nas połączyło.

Myślę też, że warto spisywać wspomnienia. Piotr Michalak, plastyk, który w łódzkim Komitecie Wyborczym zajmował się projektowaniem i wykonaniem rozmaitych materiałów wyborczych, opowiadał nam, że był zdumiony, przystępując do spisywania swoich wspomnień z 1989 roku,  jak wiele z wydarzeń którymi wówczas żył, zatarło się w jego pamięci. Znacznie lepiej przetrwały wrażenia, nastrój tamtych chwil. Ale na przykład już nie wiadomo kto był autorem logo Victorii, czyli litery V, która na prawym ramieniu niesie biało-czerwoną flagę. Wtedy nie było to ważne – a teraz chciało by się wiedzieć.

W naszym portalu mamy zakładkę, w której babcie mogą opublikować wspomnienia o swoich babciach. Powiecie, że historie rodzinne nie są tak ważne, jak wydarzenia zmieniające los całego narodu? Nieprawda. Są ważne, ale inaczej. Spróbujcie swoim wnuczkom opowiedzieć jakąś rodzinną anegdotę, przekonacie się z jakim zainteresowaniem jej wysłuchają. Będzie to przecież opowieść o kimś bliskim, znanym może osobiście, ale żyjącym w przeszłości, w odmiennym świecie od tego współczesnego.

No i tak od wspomnień o Narodowym Święcie Niepodległości przeszłam do wspomnień o babciach dlaczego? Bo rocznice z natury rzeczy skłaniają do wspomnień.   

 

Zofia Zubczewska

PS. Książka o której wspomniałam powstała pod redakcją Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej  i Marii Sondej, opracowanie graficzne Piotr Michalak w Wydawnictwie Wist ze Zgierza.

 

 


Poprawiony: piątek, 10 stycznia 2014 18:22