Pijana jazda po amerykańsku |
Wpisany przez W.P. |
piątek, 15 sierpnia 2014 08:15 |
Pijana jazda po amerykańsku Obniżenie poziomu alkoholu w wydychanym powietrzu do 0,5 promila i obowiązkowe alkomaty blokujące zapłon – to nowe propozycje amerykańskiej administracji drogowej walczącej z pijanymi kierowcami. Wszyscy wiedzą, że prohibicja doprowadziła do pojawienia się w Stanach Zjednoczonych zorganizowanej przestępczości. Mało kto zdaje sobie jednak sprawę z tego, że miała także wpływ na walkę z pijanymi kierowcami. Negatywny – przez lata uważano w USA, że jazda pod wpływem nie jest wielkim problemem, a groźniejsza jest walka z alkoholem niż pobłażliwość w tym zakresie. Czarny rok 1968 Takie podejście musiało skutkować rosnącą liczbą zabitych w wypadkach powodowanych przez pijanych kierowców. Im więcej było samochodów, im gęściejsza sieć drogowa – tym statystyki gorsze. W najgorszym, 1968 roku, na amerykańskich drogach traciło życie 25 tys. osób rocznie. Tylko dlatego, że ktoś postanowił wsiąść za kierownicę po kilku whiskey. Jeszcze w 1988 roku badanie pokazało, że jeden na czterech Amerykanów przyznawał się do tego, że w poprzednim roku wsiadł za kierownicę po wcześniejszym spożyciu alkoholu. Dla porównania, w Norwegii takich przypadków były 2 proc. Trudna droga do zmian W tamtych czasach rzeczy takie, jak obowiązkowe alkomaty nikomu nie przychodziły nawet do głowy. Organizacje zrzeszające rodziny ofiar pijanych kierowców miały skromniejsze oczekiwania – wprowadzenie, a potem obniżenie dopuszczalnego poziomu alkoholu w wydychanym powietrzu, z czasem zaostrzenie kontroli. Reformy nie były łatwe. Po pierwsze, politycy amerykańscy bali się łatki prohibicjonistów oderwanych od rzeczywistości. Po drugie, swoje robiły potężne lobby skupiające zarówno producentów alkoholu jak i restauratorów. O tym, jak było trudno świadczy fakt, że dopiero w 2004 roku wszystkie stany obniżyły dopuszczalny poziom alkoholu z 1,5 do 0,8 promila. Pić jak Polak, jeździć jak Amerykanin Efekty zmian zaczęły pojawiać się już w latach osiemdziesiątych. W 1982 roku zginęło na drogach ponad 21 tys. osób. W 2011 roku udało się tę liczbę zmniejszyć do niecałych dziesięciu tysięcy. To ciągle bardzo dużo, w Polsce w wypadkach spowodowanych przez pijanych kierowców ginie rocznie 265 osób, jednak postęp jest wyraźny. Gołe liczby nie pokazują różnicy i skali problemu. W USA wskaźnik to 33 osoby na milion mieszkańców. W Polsce zaledwie 7 osób na milion mieszkańców. Restrykcjami w pijanych To dlatego amerykańska administracja drogowa chce kolejnych zmian w prawie. Obniżenie liczby promili do 0,5 ma zbliżyć USA do innych krajów cywilizowanych. W Europie tylko Wielka Brytania pozwala na zawartość alkoholu na poziomie 0,8 promila. Z kolei obowiązkowe alkomaty dla recydywistów mają sprawić, że ci nie będą próbowali jeździć po pijanemu po raz kolejny. Czy jednak alkomat w aucie to dobre rozwiązanie? Można odnieść wrażenie, że Amerykanie tradycyjnie po prostu nie czują potrzeby zapobiegania wypadkom powodowanym przez pijanych kierowców. A przynajmniej nie czuli jeszcze do niedawna i z echami tego uczucia zmagają się do dziś. Źródło: Alko-Maty, firma dostarczająca obowiązkowe alkomaty, testy alkoholowe i inne podobne akcesoria. |