"Zacznijmy od nowa" - recenzja z filmu Drukuj Email
Wpisany przez Gaina   
środa, 06 sierpnia 2014 15:45

"Zacznijmy od nowa" - recenzaja z filmu

Nigdy nie mogłam pojąć, dlaczego jedna zdolna piosenkarka zostaje gwiazdą, a druga, choć ma nie mniej piękny głos, dalej śpiewa tylko w podłych barach. Czy to magia, czy ingerencja złaknionych zysku producentów muzycznych? Na szczęście, oprócz wytwórni płytowych jest już też Internet.
Greta przyjechała z Londynu do Nowego Jorku ze swoim chłopakiem Davem (w tej roli robiący naprawdę karierę w USA Adam Levine), który został niedawno „odkryty" przez producentów muzycznych twórca piosenek i porywający piosenkarz. Greta też śpiewa i pisze piosenki, ale subtelne i kameralne. Dave je uwielbia, ale sam woli porywać tłumy, niż występować dla wybranych. Wkrótce wpada w wir przemysłu muzycznego i oszalałych fanek (w szczególnie jednej piękności). Greta zostawia go więc w jego wspaniałym apartamencie na Manhattanie i przenosi się do kolegi - muzyka na Brooklyn. Zgadza się zaśpiewać kilka piosenek w podłym barze, a tam, zapija swoje smutki były producent muzyczny, który stracił niedawno firmę i żonę. Od razu poznaje się na talencie Grety.
Takich początków wielkiej kariery znamy setki, są wdzięcznym tematem przyjemnych filmów hollywoodzkich. A jednak i ten warto obejrzeć, żeby posłuchać pięknej muzyki, popatrzeć na barwny i fascynujący, choć dość paskudny Nowy Jork no i... nie przewidzieć zakończenia, bo aż tak stereotypowy to ten film nie jest.
Dawno już straciłam rozpoznanie, kto jest aktualnie gwiazdą pop, a kto już nie. Tylko znawcy wiedzą, kto jest autentyczny, a kto od drugiego roku życia przygotowywany był przez ambitnych rodziców i żadną pieniędzy wytwórnię do kariery muzycznej. Jeszcze trudniej rozpoznać gwiazdę po głosie, bo pojawiają się cale serie piosenkarzy odlanych jak z jednej sztancy (bo tacy akurat trafiają do uszu słuchaczy radiowych playlist). Oczywiście, czasami niespodziewanie pojawi się ktoś wyjątkowy, jak Adele, nie nadająca się do występowania w samej bieliźnie, za to pisząca cudowne piosenki z mądrymi słowami. Ale to rzadkość. Tym przyjemniej było mi więc słuchać Keiry Knightley, która zadziwiająco dobrze śpiewa. W dodatku napisano dla niej piosenki, które nie dość, że są piękne, to uzupełniają postać Grety o dużą wrażliwość i subtelność. Dan postanawia nagrać je na żywo na ulicach Nowego Jorku i miasto staje się kolejnym bohaterem opowieści. Oczywiście wszystko wychodzi świetnie i Greta też ma szansę na wielką karierę, tylko czy tego właśnie chce?
Nie spodziewajcie się jakiś wielkich wzruszeń czy objawień na tym filmie. Ale warto go zobaczyć, szczególnie jeśli lubi się prawdziwą, nie „generyczną" muzykę pop.


Gaina
Dystrybucja - Kino Świat

Poprawiony: środa, 06 sierpnia 2014 15:56