"Czarownica" - recenzja z serialu Drukuj Email
Wpisany przez Gaina   
niedziela, 08 czerwca 2014 10:49

"Czarownica" - recenzja z serialu


Pocałunek prawdziwej miłości

Co oni chcą przekazać dziewczynkom, ci twórcy nowych wersji klasycznych disneyowskich filmów rusunkowych? Nie wierzcie w miłość? Olewajcie facetów? Musicie same być silne i zapomnieć o pocałunku księcia z bajki? Coś w tym jest.

 

Niedawno mieliśmy nowy film o Śnieżce, w którym pokazano, dlaczego macocha była taka zła, a królewna musiała stać się dzielną bojowniczką, by ją pokonać. Dziś mamy podobne odczarowanie Śpiącej Królewny, a więc drugiej z klasycznych opowieści rysunkowych naszego dzieciństwa. Zła czarownica w tej bajce śmiała się tak, że aż ciarki chodziły po plecach i nie miała żadnej pozytywnej cechy. W najnowszym filmie Disney'a, opowiadającym jeszcze raz tę historie, Diabolina, pomimo okropnego imienia i rogów, była kiedyś miłą dziewczynką, ufną i kochającą. I co jej z tego przyszło? Straciła wiarę w facetów i miłość, a w końcu skrzydła, i oddzieliła się od świata ogrodzeniem z nieprzebytych cierni. Potem, tak jak w klasycznej wersji disney'owskiej Śpiącej Królewny, przybyła na zamek księcia Stefana, by zepsuć radosne chrzciny księżniczki Aurory i rzucić na nią klątwę. Jednak dalej historia rozgrywa się zupełnie inaczej. Autorzy filmu przedstawiają ją bowiem od początku z punktu widzenia złej wróżki. Jest kilka bardzo zabawnych momentów, ale film jest od początku mroczny i przygnębiający. Ja nie zabrałabym na niego wnuczki, no chyba że już podrastającą, by w ten sposób „odczarowała" sobie magiczną opowieść. Akcja bowiem toczy się tak naprawdę pomiędzy Diaboliną, ponurą i pozbawioną złudzeń, a naiwną i aż do mdłości słodką księżniczką Aurorą. I, choć małe dziewczynki mogą się zachwycać ptaszkami i stworkami, a potem ślicznym księciem na białym koniu, Diabolina wie lepiej, jak czarny może być ten las i jak smutno kończy się czasami znajomość z księciem. I tu pytanie: czy powinnyśmy uczyć nasze córki i wnuczki, że nie warto być wesołą i naiwną, a przede wszystkim nie ufać facetom? Bo wszyscy, może oprócz kruka Diavala, okazują się podli, głupi albo słabi? I oszczędzić im rozczarowań, ale także słodyczy pierwszej miłości. Poza tym dziewczynki mają oczy. Widzą, że różnie bywa w małżeństwach ich rodziców i dziadków. I że całkiem spora liczba kobiet wybiera życie singla, zaś lekarstwo na samotność widzą w kobiecej nieformalnej grupie wsparcia w postaci regularnie przez lata spotykających się przyjaciółek.
Angelina Jolie w roli Diaboliny jest wspaniała. Właściwie w filmie, oprócz niej, nie ma nic. Owszem, jest słodka Elle Fanning w roli Aurory i mądry Sam Riley jako kruk i zabawne wróżki, którym jednak nie napisano odpowiednio rozbudowanych postaci. Myślę, że w USA film ma dodatkową wymowę. Kiedy Angelina mówi do Aurory: nie lubię dzieci, wszyscy tam wiedzą, że to nieprawda, bo sama ma ich sześcioro. Jest tam prawie matką boską, szczególnie po ostatniej publicznej kampanii przeciwko rakowi (usunęła obie piersi, gdyż jest ogromnie zagrożona nowotworem i powtarza, że czuje się tak samo jak wcześniej kobietą. To na pewno dodaje sił innym chorym po mastektomii). Zapomniano już jej fakt, że odbiła męża Jennifer Aniston. U nas jest to mniej wymowne, więc film traci wiele ze swojej siły. Niemniej jest interesujący, choć może nie dla dzieci, a raczej dla babć, znających takie ciemne lasy, ale i słodycz miłości.
GainDystrybucja: Disney

Gaina


 

Poprawiony: niedziela, 08 czerwca 2014 10:54