Geriatrzy zniknęli, więc sam dbaj o zdrowie Drukuj Email
Wpisany przez Zofia Zubczewska   
poniedziałek, 31 marca 2014 22:59

Geriatrzy zniknęli, więc sam dbaj o zdrowie


Gdy byłam młodą dziennikarką z entuzjazmem pisałam o powstających gabinetach geriatrycznych – nowości w służbie zdrowia na przełomie lat 70. i 80. Teraz, gdy się zestarzałam dowiaduję się na bardzo ważnym Posiedzeniu, że geriatrów prawie nie ma. Wyginęli przede mną. Jak to się stało? Co ich wykończyło? Co ja teraz zrobię?

Otóż wykończył geriatrów Narodowy Fundusz Zdrowia, używając do tego zasad finansowania świadczeń geriatrycznych. Według tych zasad finansuje się jedną procedurę, czyli jedną chorobę u każdego pacjenta, nie zależnie od wieku. A jak chorują osoby w podeszłym wieku? Tak samo jak młode? Nie tak samo. Osoba starsza obarczona jest trzema, czterema współistniejącymi dolegliwościami – taki sposób chorowania jest charakterystyczny dla nas – seniorów, o czym wiedzieli już starożytni medycy. Lekarz powinien leczyć wszystkie nasze choroby, jednak pieniądze dostaje tylko na jedną. W rezultacie dosyć szybko wpada w deficyt finansowy. Zatem gabinety geriatryczne poznikały.
Seniorzy są pod opieką lekarzy pierwszego kontaktu. Oni z kolei nie mają prawa wszystkiego leczyć ani zlecać wszystkich badań. Nie mogą np. wypisać skierowania na zrobienie testu PSA u starszego mężczyzny – prostego badania krwi, które powinno robić się w związku z wiekiem. Wiek bowiem jest głównym ryzykiem chorób prostaty. Skierowanie na PSA może wypisać urolog, do którego trzeba mieć skierowanie od lekarza pierwszego kontaktu, z tym, że urologa obowiązuje limit przyjmowanych pacjentów – ów limit, na skutek którego tworzą się kolejki do gabinetów specjalistów. Pacjent musi więc czekać, a tymczasem nie może się normalnie wysiusiać, co nie wpływa dodatnio na ogólny stan jego zdrowia, że nie wspomnę o samopoczuciu. Tak to działa. Starszy pacjent jest kierowany do kilku specjalistów – każdy z tych specjalistów otrzymuje z NFZ pieniądze na świadczenie „swojej" procedury u tego samego człowieka. Każdy specjalista zleca „swoje" leki w różnym stopniu refundowane przez NFZ. Korzyść z tego mają tylko apteki. Pani prof. Barbara Bień kierownik Kliniki Geriatrii w Uniwersytecie Medycznym w Białymstoku powiedziała, że przeciętny pacjent wypisany z oddziału geriatrii kosztuje około 1700 zł mniej niż analogiczny wypisany z oddziału chorób wewnętrznych, ponieważ w okresie danego roku nie ma potrzeby korzystania z usług innych lekarzy i przyjmuje mniej leków. Po prostu dobrze się nim zajęto, gdyż znalazł się pod opieką odpowiednich specjalistów, czyli geriatrów.
Sprawę z likwidacją gabinetów geriatrycznych komplikuje absurdalnie fakt, że będą one z roku na rok co raz bardziej potrzebne. Wiemy przecież, że ciągle jest nas (Polaków) tyle samo, czyli 38 milionów, jednak zmienia się skład wiekowy naszego społeczeństwa. Mamy mniej dzieci, a więcej ludzi w wieku 65+. Tendencja ta będzie się nasilać w miarę upływu czasu z podstawowych dwóch powodów: wydłużającego się życia każdego z nas i spadku liczby rodzących się dzieci. Powiem więcej – nadciąga fala żwawych 80 – cio latków (tylko patrzeć jak mnie samą ona ogarnie), a i grono 100 – latków prezentuje się okazale, liczy obecnie w Polsce kilka tysięcy. No i w takiej sytuacji ludzie decydujący o naszym zdrowiu doprowadzili do wyginięcia geriatrów. Dziwnie układają się różne sprawy w naszym kraju. Co by jednak nie napisać, to czas robi swoje skutkiem czego wszyscy starzejemy się: od niemowląt po stulatków. Starzenie się wychodzi nam samo, nikt nie musi się o nie starać, starzenie się nie jest sztuką, sztuką jest zdrowa starość. Czy mamy szanse na zdrowie w starości, mimo wysiłków NFZ, by było zupełnie inaczej? Słuchałam o tym na Otwartym Posiedzeniu Komitetu Nauk Klinicznych PAN zorganizowanym staraniem prof. Henryka Skarżyńskiego i prof. Michała Myśliwca 24 marca 2014 roku. Temat Posiedzenia to:
Najczęstsze Problemy Medyczne Wieku Starszego w Polsce. Brały w nim udział największe medyczne osobistości.

Wielkie zespoły geriatryczne
Takim terminem nazwała pani prof. Barbara Bień (z lewej) dolegliwości charakterystyczne dla wieku starszego. Powiedziała, że „pacjent geriatryczny manifestuje fenotypowe zmiany zależne od wieku, które maskują objawy zależne od chorób". Zrozumiałam to w ten sposób: mogę często zapadać w drzemkę, co jest tak zgodne z moim wiekiem – mam 67 lat, że nikogo nie powinno dziwić, czyli zgodne z moim fenotypem; jednak to zachowanie (częste drzemki) może zamaskować fakt, że zachorowałam na cukrzycę, gdyż w tej chorobie również łatwo zapada się w drzemkę. Czyli przyczyną mojej senności może być poważna choroba, a nie to, że jestem babcią. Geriatra nie zlekceważy moich drzemek, internista może mi powiedzieć – w pani wieku to normalne – oto różnica podejścia obu specjalistów. Sposób leczenia seniorów przypomina trochę sposób leczenia niemowląt. Lekarz więcej się musi domyślać niż dowiadywać od pacjenta. To domyślanie musi być oparte na wiedzy i praktyce. Tymczasem w Polsce, jak powiedziała Pani Profesor, lekarze nie mają szans ani na zdobycie minimum wiedzy geriatrycznej, ani jej utrwalenie w praktyce, ponieważ na uczelniach nie są kształceni w tej dziedzinie. Jaki stąd wniosek? Nie ufać diagnozie „zgodne z wiekiem". Żądać konsultacji u specjalisty. Ale tu czeka na nas następna pułapka.
- System organizacyjny ochrony zdrowia nie wymaga współpracy między specjalistami na rzecz dobra pacjenta – powiedziała Pani Profesor. W rezultacie możemy być leczeni specyfikami, które nawzajem wykluczają się lub nawet szkodzą nam. Istnieje pojęcie: geriatryczny zespół jatrogenny. Zespół jatrogenny jest przyczyną 20% hospitalizacji osób starszych. Zespół ten to „powikłanie" powstałe na skutek przyjmowania wielu leków lub niewłaściwej terapii osób starszych.Objadanie się lekami (zalecanymi i kupowanymi bez recepty) było mocno krytykowane również przez prof. Michała Myśliwca (z prawej). Seniorzy są bardzo podatni na reklamy różnych „cudownych" leków, a także suplementów diety. – 80 % specyfików dostępnych bez recepty albo nie działa, albo szkodzi – powiedział pan Profesor. – Kupujmy tylko te, które zlecił nam lekarz, a najlepiej przyjmujmy jak najmniej pigułek.
Ja do tej rady dodałabym jeszcze jedną. Z reguły nie wracamy z wynikami badań i z receptami od specjalistów do naszego lekarza pierwszego kontaktu. Zmieńmy to, pokażmy naszemu lekarzowi jaką terapię wymyślili dla nas jego koledzy po fachu. Niech przejrzy z nami recepty. Może się nie znać na geriatrii ale będzie wiedział, czy możemy przyjmować wszystkie leki zapisane przez różnych specjalistów. Skłońmy go, aby się stał koordynatorem naszego leczenia.


Zaburzenia neurologiczne
Przyznam, że tych chorób boję się najbardziej zwłaszcza, że nie wiadomo (w większości przypadków) jak się przed nimi ustrzec. Na Posiedzeniu mówiła o nich prof. Maria Barcikowska (z lewej). wybitna specjalistka, uparty naprawiacz systemu opieki zdrowotnej nad osobami starymi, współzałożycielka Polskiego Towarzystwa Pomocy Osobom z Chorobą Alzheimera. Zaczęła od sukcesu polskiej neurologii: organizacji leczenia chorych z udarem. Sukces ten odniesiony został dzięki prof. Annie Członkowskiej, która kierowała zorganizowaniem skutecznej opieki nad pacjentem z udarem. Opracowano procedurę, dzięki której prawie wszyscy chorzy odzyskują sprawność. Zgodnie z tą procedurą chory musi natychmiast trafić do szpitala. Leczenie powinno zacząć się nie później niż po 4,5 godzinach od wystąpienia udaru. W Polsce na udar mózgu choruje blisko 60 tys. osób rocznie. Każdy człowiek powinien wiedzieć jakie są objawy udaru, i że trzeba niezwłocznie wezwać pogotowie, gdyż od szybkości reakcji otoczenia zależy sukces terapii.
Porażkę odnotowała Pani Profesor w diagnostyce, leczeniu i opiece nad chorym z otępieniem. Choroba ta dotyczy prawie pół miliona osób w wieku podeszłym. Spowodowana jest obumieraniem neuronów w przebiegu choroby Alzheimera lub miażdżycy naczyń mózgowych. – W 50 % przypadków objawem otępienia są zaburzenia psychiczne – mówiła Pani Profesor – dlatego na świecie pacjent pozostaje pod opieką współpracujących ze sobą specjalistów. Są to neurolog, geriatra, psychiatra i psycholog. Od 2006 roku NFZ zlikwidował Poradnie Zaburzeń Pamięci, nie uznaje też możliwości pracy psychologa w poradni neurologicznej, chociaż występuje on legalnie w poradni geriatrycznej.
Jaki to ma sens? Na pewno nie zdrowotny, raczej oszczędnościowy, gdyż poradnie geriatryczne są w zaniku, a więc zatrudniają dużo mniej psychologów niż zatrudniłyby poradnie neurologiczne, gdyby miały do tego prawo.
Muszę przyznać, że nie wiem jak te fakty skomentować. Opieka nad chorymi z otępieniem i tak od „zawsze" spadała na barki rodziny. Państwo nie wiele w tym pomagało, a obecnie pomaga jeszcze słabiej. Co będzie w przyszłości? Przecież liczba chorych z otępieniem będzie wzrastać, gdyż w społeczeństwie będzie co raz więcej ludzi starych.


Na co szkodzi nam starość
Wiedzieć czy nie wiedzieć jak z upływem czasu zmieniają się nasze narządy wewnętrzne? Ja uważam, że lepiej jest wiedzieć, gdyż mimo tego, że czujemy się dobrze nasze serca, nerki, płuca nie są takie same jak w młodości. Zachodzą w nich zmiany anatomiczne spowodowane przez samą naturę, przez sam proces starzenia się bez chorowania. Proces ten można nazwać wyczerpywaniem się rezerw naprawczych i energetycznych organizmu. Organizm staje się kruchy, podatny na uszkodzenia. Jeśli chcemy aby służył nam zdrowo aż do śmierci, powinniśmy się z nim obchodzić dużo bardziej delikatnie niż wtedy, gdy wszystko w nas było młode. Jak to zrobić? Spróbuje podpowiedzieć, korzystając z tego, czego nauczyłam się, słuchając wystąpień medycznych sław na Posiedzeniu Komitetu Nauk Klinicznych.

Płuca. - Nie unikniemy anatomicznego starzenia się płuc – powiedziała prof. Ryszarda Chazan (z prawej) – to znaczy malejącej sprężystości tkanki płucnej, spadku siły mięśni oddechowych. Z wiekiem stajemy się bardziej podatni na zapalenia płuc, które w dodatku u osób starszych są trudniejsze do rozpoznania i leczenia niż u młodych, na powikłania po grypowe, na astmę. Powinniśmy więc unikać wszystkiego co może zaszkodzić płucom, a więc przeziębień, kontaktów z osobami chorymi (nie odwiedzać smarkających wnuczków), kontrolować płuca u lekarza pierwszego kontaktu podczas wizyt z powodu przeziębień. Nie lekceważyć niewielkiego kaszlu, który nie chce sam przejść. Czasem prześwietlić płuca, gdyż rak płuca to główny zabójca i kobiet, i mężczyzn.
Nerki - uważać na nie tak, jakby były ze szkła. Nerki zmniejszają się wraz z wiekiem, począwszy od 40 roku życia. Ich naczynia twardnieją, miąższ ulega degradacji, są to procesy nieuchronne – powiedział prof. Michał Myśliwiec. Osoby chorujące na cukrzycę czy nadciśnienie tętnicze z czasem cierpią też na PChN czyli przewlekłą chorobę nerek. Wszyscy inni mogą uszkodzić sobie nerki przede wszystkim lekami takimi jak niesteroidowe leki przeciwzapalne, leki moczopędne czy podwyższające stężenie potasu. Zanim więc zacznie się przyjmować nowy lek, należy sprawdzić czy nie ma on szkodliwego działania na nerki.


Serce. - Każdy człowiek po 80 roku życia ma niewydolność serca, jakby z klucza - powiedział prof. Grzegorz Opolski (z lewej). Wiek jest najistotniejszym czynnikiem ryzyka chorób układu sercowo-naczyniowego. Na choroby sercowo-naczyniowe, które zaczynają się we wcześniejszym wieku pracujemy od młodości poprzez swój niewłaściwy tryb życia: otyłość, niską aktywność fizyczną, stres, nie leczone prawidłowo przeziębienia. Pan prof. Opolski, podobnie jak prof. Myśliwiec przypomniał, że osoby w podeszłym wieku bardzo muszą uważać na to jakie przyjmują leki. Otóż często regularnie stosują kilka grup leków, w tym niesteroidowe leki przeciwzapalne (znowu one są wymieniane), które nasilają objawy niewydolności serca i zmniejszają skuteczność kardiologicznej terapii.
Nieotrzymanie moczu, to powszechnie występująca dolegliwość seniorów. Nie wierzcie, że można je leczyć samemu, korzystając z wiedzy przekazywanej w telewizyjnych reklamach. Trzeba iść do urologa. – U osób z nieotrzymaniem moczu częściej dochodzi do zakażeń dróg moczowych, owrzodzeń, niewydolności nerek – powiedział prof. Marek Sosnowski (z prawej). Zapewnił, że prawidłowe leczenie przynosi dobre efekty, co z tego jednak, gdy aż 50 do 70 % starszych kobiet nie poszukuje pomocy medycznej i nie stosuje żadnego leczenia. Chorzy z nieotrzymaniem moczu zgłaszają się po pomoc niekiedy po 6 – 9 latach od wystąpienia pierwszych objawów.
Słuch. Również wiek nieuchronnie uszkadza nasze narządy zmysłów, przede wszystkim wzrok i słuch. To nam utrudnia komunikację z otoczeniem, powoduje że wycofujemy się z aktywnego życia, w rezultacie pogarszając swój ogólny stan zdrowia. Optymistyczne jest to, że prawie każdy pacjent może otrzymać pomoc w postaci leczenia i możliwości korzystania z najróżniejszych aparatów słuchowych – zapewnił prof. Henryk Skarżyński (z lewej). Pomoc ta zmniejszy jego dolegliwości. Musi jednak tej pomocy chcieć.


Zofia Zubczewska


 

Poprawiony: wtorek, 01 kwietnia 2014 13:19