Niebezpieczne kleszcze Drukuj Email
Wpisany przez Jean-Marc Dupuis   
niedziela, 13 października 2013 21:17

Niebezpieczne kleszcze


Podczas lata wszędzie można mieć kontakt z kleszczem nawet tego nie wiedząc, gdyż młodociane formy rozwoju tego zwierzęcia, nazywane nimfami są milimetrowej wielkości. Kleszcz może nas zarazić groźną boreliozą. Dlatego po powrocie z „łona natury", zwłaszcza z Mazur, warto sobie zrobić test wykrywający tę chorobę. O boreliozie przypomniał nam portal www.pocztazdrowia.pl przysyłając artykuł pt. „Jesteś chory czy...zwariowałeś", autorstwa Jean-Marc Dupuis, na podstawie którego opracowałam poniższą publikację.
Zofia Zubczewska

Sam musisz walczyć z boreliozą


Lekarze lekceważą boreliozę, a ona niszczy zdrowie wielu osób, być może również Twoje. Mimo, że zwijasz się z bólu i tłumaczysz, że choroba nie jest wytworem Twojej wyobraźni, lekarz umniejsza znaczenie objawów i zaleca Ci leki przeciwdepresyjne oraz konsultację u psychiatry. Nie poddawaj się, walcz o siebie, zmień lekarza, znajdź takiego, który potrafi leczyć boreliozę.
Jeśli ukąsił cię kleszcz, a kilkanaście dni później zaczniesz czuć się tak, jakbyś zachorował na grypę, idź do lekarza i zażądaj antybiotyku przeciwko boreliozie. Aby łatwiej otrzymać receptę, powiedz, że miałeś tzw. rumień (powiększającą się, wędrującą czerwoną plamę wokół ukąszenia. Pojawia się ona mniej więcej w 50% przypadków zarażenia boreliozą, ale dla lekarzy jest bardzo przekonująca – a więc powiedz, że ją miałeś, nawet jeśli to nie jest prawda). Borelioza wcześnie wykryta jest uleczalna – antybiotyk zabija ją całkowicie. Borelioza przewlekła bywa chorobą niezwykle poważną. Opłaca się więc przyjąć antybiotyk przeciwko boreliozie nawet niepotrzebnie, niż nabawić się przewlekłej postaci tej choroby.
Boreliozę wywołują bakterie należące do krętków Borrelia, przenoszone przez ukąszenia kleszczy. Bakterie te przenikają do wszystkich narządów i układów organizmu, w tym do kości i stawów (najczęściej). Atakują również układ nerwowy i mózg, co w fazie przewlekłej prowadzi do powstawania poważnych uszkodzeń. To z kolei powoduje silny ból, paraliż, przewlekłe zmęczenie i zaburzenia psychiczne. W okresie przewlekłym borelioza może być mylona z niemal każdą znaną medycynie chorobą. Jeśli więc wiesz, że ją masz zmuś swojego lekarza, aby lecząc Cię, leczył z boreliozy – niestety jest to bardzo trudne.

Problemy z diagnozą
Objawy przewlekłej boreliozy rzadko są rozpoznawane, mimo alarmu wszczętego na początku 2012 r. przez profesora Luca Montagniera, laureata Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny z 2008 r. Lekarze mówią pacjentom, że są przemęczeni, że chorują na fibromialgię, zapalenie tarczycy – chorobę Hashimoto, bóle „wędrujące", bóle stawów, reumatoidalne zapalenie stawów, tocznia, stwardnienie rozsiane, zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa, stwardnienie zanikowe boczne, śródmiąższowe zapalenie pęcherza moczowego nawet autyzm. Jednakże w rzeczywistości może to być borelioza i należy zacząć leczyć przyczynę, a nie objawy. Jeśli tak się nie stanie chory nadal będzie odczuwał ból i ponosił ogromne koszty związane z leczeniem, a stan jego zdrowia może z roku na rok pogorszyć się na tyle, że nie będzie już w stanie pracować.
Powodem tego, że tak niewielka liczba przypadków jest rozpoznawana, jest m.in. to, że testy wykorzystywane do wykrywania choroby nie są zbyt dokładne i nie zmieniły się od trzydziestu lat. W naszym kraju standartowo wykonuje się test ELISA, który wykrywa tylko połowę zarażonych przypadków. Zatem co druga osoba zarażona boreliozą po przebadaniu testem ELISA uzyskuje wynik negatywny, myśli, że jest wolna od boreliozy, tymczasem stan jej zdrowia pogarsza się. Istnieje bardziej skuteczny (aczkolwiek nie nieomylny) test pod nazwą Western blot, jest on jednak wykorzystywany jedynie do potwierdzania pozytywnego wyniku badania ELISA. Lekarz pierwszego kontaktu nie da skierowania na test Western blot o ile ELISA wyszła ujemnie. Pacjent musi wykonać ten test za własne pieniądze, niestety kosztuje to około 300 złotych, jeśli jednak usłyszy od lekarza, że jego cierpienia mają podłoże psychosomatyczne, albo że prześladują go nerwobóle, że najlepiej by zrobił gdyby odpoczął, lub udał się na konsultacje do psychiatry nich zrobi ten test Western blot. Wyda tylko 300 zł, będzie to na pewno mniej pieniędzy niż cena leków przeciwbólowych i przeciw depresyjnych, na które dostanie receptę.
Western blot jest standardem w Niemczech: w 2011 r. wykorzystano go 500 000 razy. Wyjaśnia to większą liczbę rozpoznanych przypadków boreliozy w Niemczech niż w naszym kraju. W Niemczech liczba chorych szacowana jest już na milion przypadków. W Bawarii uznano ją za najczęściej występującą chorobę zakaźną. Podobnie dzieje się w USA, środkowej Europie i Rosji. Borelioza jest chorobą wektorową (wektor to biologiczny pośrednik przenoszący patogeny chorobotwórcze), która pojawia się jako choroba endemiczna dla niektórych regionów. Takim endemicznym regionem jest między innymi cały obszar Polski – chociaż w 2010 r. rozpoznano zaledwie 9003 przypadki (w latach następnych podobnie), to szacuje się, że objawy chronicznej postaci boreliozy występują u setek tysięcy Polaków. Na Mazurach panuje przekonanie, że borelioza jest chorobą zawodową osób pracujących w lesie.

Dramatyczna historia Weroniki (ma 53 lata)
Wśród pracowników służby zdrowia świadomych problemu krążą szokujące opowieści o chorych na boreliozę. Są to przypadki skrajne, świadczące jednak o tym jak bardzo borelioza może zniszczyć zdrowie człowieka. Oto jedna z nich, wybrana losowo, historia Weroniki.


Jedenaście lat temu zaczęłam odczuwać ból w pachwinie, a następnie w okolicy miednicy. Brałam morfinę i cierpiałam tak bardzo, że w ciągu dziesięciu dni schudłam osiem kilogramów; mogłam nawet umrzeć, ponieważ morfina doprowadziła do zahamowania ruchów robaczkowych jelit i w konsekwencji ich niedrożności. Nie mogłam siedzieć, spać... nie byłam w stanie funkcjonować. A ponieważ lekarze nie rozumieli, co się ze mną działo, przepisywali mi leki przeciwdepresyjne. Skierowano mnie na konsultację do psychiatry.


Mniej więcej trzy lata temu byłam już tak wyczerpana, że nie dawałam rady wejść pod prysznic. Bolały mnie ręce i nogi, nie byłam w stanie nawet przygotowywać sobie posiłków. Następnie rozwinęła się u mnie uogólniona limfadenopatia (powiększenie wszystkich węzłów chłonnych). Mój lekarz pierwszego kontaktu przeraził się i wysłał mnie na rozmaite badania. Podejrzewano nawet raka. Badania nie wykazały niczego, zatem skierowano mnie do psychiatry.


Tymczasem stan mojego zdrowia nadal się pogarszał i zaczęłam cierpieć z powodu kolejnych objawów. Uszy bolały mnie tak, jakbym miała zapalenie uszu (mimo iż tak wcale nie było) oraz wdało się poważne zapalenie dziąseł, a bóle szczęki i żuchwy sprawiały, że nie byłam w stanie gryźć .


To dość oczywiste, że przy tym wszystkim cierpiałam na zaburzenia snu.


Jednakże 14 miesięcy temu spotkałam osobę, która miała podobne objawy (nie wszystkie) i która opowiedziała mi o boreliozie. Miałam już robione badanie ELISA, jednakże wynik był negatywny. Osoba ta nalegała na to, abym zrobiła test Western blot. Wynik tego badania był zdecydowanie pozytywny.
Dziś jestem jej niezwykle wdzięczna, bo gdyby nie spotkanie z nią, pewnie jeździłabym teraz na wózku i nie mogłabym nawet jeść samodzielnie, a moje życie byłoby dalszą męką. Dzięki niej w końcu trafiłam do lekarza, który zamiast wysyłać mnie do psychiatry, zlecił mi serie badań, które wykazały nie tylko boreliozę, ale także obecność bakterii Mycoplasma pneumoniae. Poinformował mnie także, że potrzeba będzie nieco czasu, aby zabić wszystkie bakterie, które zaatakowały mój organizm, jednakże taki czas nadejdzie i wtedy znowu będę mogła cieszyć się pełnią życia. Od dziesięciu miesięcy zażywam leki i mój stan się poprawia więc mogę mieć nadzieję, że kolejny dzień będzie udany.


Uważam, że lekarze najczęściej odsyłają pacjenta do psychiatry wtedy, kiedy nie wiedzą, co mu jest. Więc rób to, co ja: nie słuchaj lekarzy i rób wszystko, aby znaleźć rozwiązanie!


Chciałam podzielić się swoją historią po to, aby pomóc tym, którzy czytają moje słowa: pomóc Ci uwierzyć, znaleźć w sobie odwagę na stawienie czoła chorobie i lekarzom, a także pomóc lekarzom otworzyć oczy na rzeczywistość.


Oficjalne metody leczenia


Klasyczne metoda leczenia boreliozy opiera się na podawaniu antybiotyków (doksycykliny lub amoksycyliny lub ceftriaxonu) przez trzy do sześciu tygodni.


Problem polega na tym, że bakterie wywołujące boreliozę potrafią „otarbiać" się w poszczególnych narządach, czyli tworzyć wokół siebie otoczkę, która je chroni. W tym momencie antybiotyki przestają być skuteczne. Jednakże „otorbione" bakterie mogą do końca naszego życia pozostawać nieaktywne. Tak dzieje się bardzo często. Gorzej gdy się „obudzą", wtedy zaczynają się poważne problemy, nawet takie jakie miała Weronika.


Medycyna konwencjonalna zaleca jedynie antybiotykoterapię; jednakże jeśli ta metoda zawiedzie, należy spróbować wielu dostępnych metod medycyny alternatywnej. Pisze o nich Judith Albertat, która również chorowała na boreliozę. W książce swojego autorstwa opisuje stosowane przez siebie różnorodne metody leczenia. Łagodziły one objawy boreliozy, objawy, które sprawiały, że nie była w stanie normalnie żyć.


Bardzo trudno jest zniszczyć te bakterie, którym udało się "otorbić" w organizmie. Judith stosowała w tym celu Flagyl. Ta metoda jest jeszcze skuteczniejsza, jeśli towarzyszy jej fitoterapia (leki roślinne), homeopatia i suplementy diety. Mamy w Polsce gabinety medycyny naturalnej zajmujące się chorymi na boreliozę – warto do nich się zgłosić. Niestety, kuracje alternatywne nie są tanie.


Judith Albertat stosowała:


• złoto koloidalne, czyli roztwór zawierający jony złota, stosowany od tysiącleci ze względu na jego właściwości dezynfekujące,
• selen wraz z witaminą C i E,
• probiotyki,
• Duo Vital, czyli złożony suplement diety, który remineralizuje organizm, wzmacnia układ odpornościowy i jego działanie w jelitach i ma właściwości oczyszczające,
• koenzym Q10,
• witaminę B3,
• kwasy omega-3 EPA i DHA,
• organiczny krzem,
• enzymy proteolityczne.


Naturalne metody leczenia są więc ważne dla wyleczenia lub przynajmniej złagodzenia objawów. Warto je wypróbować na sobie, nawet gdy nasz lekarz wyraża się o nich z lekceważeniem.


Petycja


„Poczta Zdrowia" zwróciła się do Babci Polki z prośbą o poparcie dla akcji, którą prowadzi. Popieramy ją. Przeczytajcie o co chodzi.


Setki tysięcy Polaków chorują na boreliozę, nie wiedząc o tym. Cierpią, ponieważ występują u nich różnego rodzaju objawy tej choroby, m.in. różnorakie bóle, zmęczenie, depresja, zaburzenia neurologiczne i choroby autoimmunologiczne, których lekarze nie potrafią - ze względu na brak właściwej diagnozy - wyleczyć.
Pacjenci odsyłani są od lekarza do lekarza, aby w końcu usłyszeć, że „problem tkwi w głowie" i powinni zacząć przyjmować leki antydepresyjne lub poddać się psychoterapii.


Być może dotyczy to też Ciebie albo kogoś z Twoich bliskich...

Dlatego bardzo Cię proszę, wesprzyj swoim podpisem petycję Instytutu Ochrony Zdrowia Naturalnego skierowaną do Ministra Zdrowia oraz Premiera. Wymienionych w niej jest szereg prostych rozwiązań, których wprowadzenie mogłoby przyczynić się do lepszego wykrywania boreliozy i leczenia dotkniętych nią osób.
Przekaż, proszę, też link do tej petycji ( http://iozn.pl/podpisz-petycje-w-sprawie-boreliozy ) swoim znajomym i rodzinie. Potrzebujemy naprawdę wielu podpisów, aby nas głos został usłyszany. Wierzymy, że w ten sposób pomożemy uratować zdrowie wielu osób!
Dziękuję Ci bardzo za pomoc!


Jean-Marc Dupuis

 

/źródło - Poczta Zdrowia/

Poprawiony: poniedziałek, 06 stycznia 2014 20:38