Chcesz być zdrowy, bądź twórczy Drukuj Email
Wpisany przez Waleria Mikołajczyk   
poniedziałek, 13 lipca 2009 09:10

Chcesz być zdrowy, bądź twórczy

 

MEDYCYNA PRZYSZŁOŚCI – MEDYCYNA MIŁOŚCI

 

Pani Olga Kułach jest lekarką. Uprawia mało u nas znany rodzaj medycyny – medycynę antropozoiczną. Jej zdaniem jest to medycyna przyszłości, która będzie się rozprzestrzeniać w miarę, jak pogłębiać się będzie wiedza o człowieku. 

 

Medycyna antropozoficzna nie odrzuca medycyny akademickiej: akceptuje leki syntetyczne (aczkolwiek przestrzega przed ich nadużywaniem), akceptuje nowoczesne metody diagnostyczne z tomografią komputerową na czele , akceptuje najnowsze osiągnięcia chirurgii

Nie odrzuca też ona żadnej innej medycyny: ani ajurwedy, ani tradycyjnej medycyny chińskiej, ani homeopatii. Jedynie dodaje do nich coś bardzo istotnego – bierze mianowicie pod uwagę, że człowiek  nie jest jedynie ciałem, jest istotą psycho - fizyczną, jak powiadają jedni, czy też istotą fizyczno – duchową, jak mówią inni (w gruncie rzeczy wychodzi na to samo. Psyche bowiem to w mitologii greckiej personifikacja duszy ludzkiej). Prócz ciała fizycznego człowiek posiada coś, czego nie można dotknąć ręką, dostrzec okiem, usłyszeć, powąchać: uczucia, myśli i wiele innych nieuchwytnych elementów. Zrozumienie tego właśnie faktu leży u podstaw medycyny antropozoficznej. Dlatego właśnie, jak mówi pani Olga, z punktu widzenia medycyny antropozoficznej tak ważne, bodaj czy nie najważniejsze jest samo spotkanie lekarza z pacjentem, kiedy to mogą oni przekazać sobie nawzajem rzeczy nie zawsze uchwytne dla czystego rozumu, które to rzeczy jednak mogą mieć decydujące znaczenie dla rezultatów terapii.

Nie leczy choroby, tylko chorego

W zamierzchłych czasach lekarzami byli głównie kapłani. Ich spotkanie z pacjentem siłą rzeczy przybierało postać sacrum. Dziś lekarz jest najczęściej osobą świecką, co nie znaczy, że jego spotkanie z pacjentem nie powinno być chwilą równie wyjątkową, jak przed wiekami. Przychodzi Człowiek do Człowieka i prosi: „pomóż mi!” – to chwila święta, kiedy lekarz winien dać pacjentowi oprócz swej wiedzy także i miłość. Sama rozmowa jest najważniejszą częścią każdej terapii stosowanej przez lekarza medycyny antropozoficznej. Ta rozmowa jest uzdrawiająca.

Medycyna antropozoficzna, jak podkreśla pani Olga, nie leczy choroby, tylko chorego człowieka. Lekarz jest tylko ( czy może aż) przewodnikiem, który pomaga pacjentowi poznać samego siebie, zrozumieć, dlaczego cierpi na tą lub inną chorobę, dzięki czemu pacjent może aktywnie uczestniczyć w jej przezwyciężaniu.

Medycyna antropozoficzna także, co nie mniej ważne, nie zwalcza choroby, lecz poszukuje sposobu ( przy czym poszukują go wspólnie lekarz z pacjentem), jak podejść do niej od strony pozytywnej. Nie oznacza to, że namawia się pacjenta, by ją polubił czy zaczął lekceważyć, tylko do tego, by dostrzegł w schorzeniu pozytywne elementy, dostrzegł czego jego cierpienie chce go nauczyć, co chce powiedzieć mu o nim samym, pokazać mu, w jaki sposób skrzywdził samego siebie tak dalece, że ciało jego musiało zareagować chorobą.

Zadaniem lekarza – przewodnika jest doprowadzić pacjenta do tego, by odkrył te prawdy o sobie samym, stawiając sobie pytania najistotniejsze: czego potrzebuję, kim naprawdę jestem; by odkrył, co w jego życiu spowodowało chorobę, na którą cierpi i co w tym życiu powinien zmienić, by go ona opuściła.

Miłość i twórczość uzdrawia

Przyczyną większości chorób, zdaniem pani Olgi, jest brak miłości i brak twórczości. Przy czym brak miłości przybiera różne postaci. Nie oznacza tylko tego, że człowieka nikt nie kocha lub nie kocha go ktoś dla niego ważny. Często oznacza, że człowiek sam nie jest zdolny do miłości – nie potrafi kochać innych lub, co bardziej jeszcze może traumatyczne, nie potrafi kochać siebie – nie akceptuje siebie. Twórczość zaś bynajmniej nie oznacza tylko tego, że ktoś musi być malarzem, pisarzem czy muzykiem. Twórczość może oznaczać oddawanie się gotowaniu z wielką pasją, haftowanie pięknych obrusów, pielęgnowanie ulubionego ogródka, szycie oryginalnych ubiorów. Każdy posiada jakiś talent, który pozwala mu uprawiać twórczość, być artystą, tylko nie każdemu udaje się odkryć go w sobie. Temu, kto nie szuka swego oryginalnego talentu, nie robi z niego użytku, jego chore ciało nierzadko przypomina, że brak czegoś istotnego w jego życiu.

U różnych osób deficyt miłości i deficyt twórczości przybierają różne postaci, a do tego dochodzą na dodatek rozmaite inne deficyty. Zadaniem lekarza – przewodnika jest razem z chorym odkryć te deficyty, wspólnie z nim zapoczątkować drogę zmian. W tym celu lekarze medycyny antropozoficznej w czasie systematycznych treningów rozwijają własną intuicję, aby dotrzeć tam, gdzie chory sam dotrzeć nie potrafi czyli do właściwych przyczyn, które wywołały chorobę. Uczą się rozmawiać z chorym tak, żeby i on te przyczyny odkrył, a następnie sam aktywnie współdziałał z lekarzem w celu ich usunięcia. Lekarze trenują też techniki, które ułatwiają im ich pracę przewodnika.

Medycyna antropozoficzna oprócz leków ( głównie naturalnych) dysponuje bogatym arsenałem specyficznych technik terapeutycznych takich jak praca z biografią, terapia przy pomocy rysunku, malarstwa i rzeźby zwana w skrócie artterapią, terapia przy pomocy muzyki, terapia przy pomocy poruszania się w określonych rytmach zwana eurytmią. Przy czym żadna z tych metod nie jest tym, czym mogłaby się wydawać na pierwszy rzut oka. Artterapia nie wymaga od pacjenta umiejętności malowania, rysowania czy rzeźbienia, jest tylko sposobem, w jaki człowiek wyraża siebie. Malowanie farbami wodnymi łagodzi napięcia, stany nerwicowe, rzeźbienie w glinie, a jeszcze bardziej w kamieniu, które wymaga od wykonawcy pewnego wysiłku woli, bywa bardzo pomocne przy chorobach psychicznych, muzykoterapia nie jest słuchaniem koncertów muzyki z tej czy innej epoki, lecz wymaga specjalnie skomponowanych utworów – przy zaburzeniach rytmu serca potrzebne będą inne melodie i inny rytm muzyki niż przy chorej wątrobie czy nerkach. Eurytmia to poruszanie się w pewnych rytmach, jakby widzialna mowa. Rytm ma właściwości lecznicze. Dla każdej choroby leczniczy będzie inny rytm, a dla osoby zdrowej, która chce zapobiec wystąpieniu chorób – jeszcze inny.

Wyleczę Cię wierszem

Ulubioną techniką pani Olgi jest artterapia właśnie. Ostatnio zwróciła się do niej o pomoc starsza pani, której bardzo przeszkadza drżenie rąk. Pani Olga poprosiła ją przede wszystkim, by narysowała schemat swojej osoby i zaznaczyła na nim, które części ciała sprawiają jej dyskomfort, a które wywołują przyjemne uczucie. Wyszła z tego boleśnie napięta figura, którą autorka zatytułowała „ Trzymanie”. Potem za namową pani Olgi pacjentka wykonała jeszcze kilka malunków akwarelą, z których pierwszy wyglądający jak uśmiechnięty ludek tańczący na elastycznych nóżkach otrzymał tytuł: ”Mam wszystko w nosie”, drugi, na którym maleńka postać z uniesionymi rękoma stała na wielkiej zielonej łące, pod błękitnym bezkresnym rozsłonecznionym niebem, została nazwana „Zachwycenie”, trzeci zaś przedstawiający twarz emitującą we wszystkich kierunkach długie promienie złote i czerwone dostała miano: „Podziw dla bohatera”. Na zakończenie  sesji pani Ola wzięła siwą panią w ramiona, serdecznie utuliła i wręczyła jej wiersz, który napisała dla niej, gdy oglądała jej obrazki:

„Mam wszystko w nosie.

Trzymanie, kontrolowanie odpuszczam…

Z miłością odnajduję

Siebie

Tańczącą na łące życia.

Zachwycam się wolnością,

Którą mam!

Tak, mam w nosie to,

Co inni myślą,

Bo to, co ważne,

Wciąż odkrywam w sobie –

Moja potęga się urzeczywistnia

W twórczym procesie życia,

Który jest spełnieniem.”

Pani Olga często pisze takie terapeutyczne wiersze dla swoich pacjentów. Napisała ich już tyle, że złożyły się one na cały  tomik poezji zatytułowany „ Spotkania”.

                                                                                                              Waleria Mikołajczyk


 

Poprawiony: poniedziałek, 06 stycznia 2014 19:58