"Sęp" - recenzja filmu Drukuj Email
Wpisany przez Stefan Zubczewski   
wtorek, 29 stycznia 2013 21:06
"Sęp" - recenzja filmu

Tak naprawdę to tak jak w tym dowcipie co to kierowca taksówki pyta pasażera:

"Dokąd jedziemy?"

"A o co chodzi?" - pyta pasażer

"Pytam pana jako kierowca taksówki - dokąd jedziemy?"

"A ja się pytam jako pasażer - o co chodzi?" itd.

altTak właśnie jest z filmem "Sęp". O co chodzi? W jakim celu pierwsza scena w filmie z chłopcem, co to gdzieś w gwiazdy wysyła sygnał świetlny... W jakim celu nasz tytułowy Sęp biegnie przez ruiny, płoty i rowy... Niepotrzebne sceny, no chyba żeby pokazać jaki to Żebrowski sprawny fizycznie. Podobno musiał się biedaczek odchudzić do tego filmu. Na pewno mu to nie zaszkodziło. W wywiadzie w TV z reżyserem Eugeniuszem Korinem i Michałem Żebrowskim właśnie, pan Michał mówił jaki to wspaniały film, prawie nieodstający od produkcji Hollywoodzkich. No niestety po obejrzeniu filmu absolutnie się z tym nie zgadzam. Gdyby tak zmiksować  trzy produkcje Hollywoodzkie właśnie, a mianowicie film "Coma" Mchaela Crichtona z Michalem Douglasem,  z filmem "Siła Magnum" z Clintem Estwoodem oraz serial "Wzór" to właśnie z tego cocktailu wyszedł by "Sęp". Jeden z elementów różniących ten film od produkcji Hollywoodzkich jest beznadziejny dźwięk. Ale nas to nie raziło zbytnio, bo jesteśmy wychowani na tym, że w naszych filmach dźwięk jest przeważnie do bani i trzeba się często domyślać co aktor powiedział choć mówił w naszym ojczystym języku.  Kolejnym elementem przeszkadzającym w tym filmie jest kiepska (co się komu podoba, mnie nie) i zbyt głośna muzyka (kapela Archive), choć w reklamach filmu, muzyki  właśnie używano jako argumentu na plus. Co jest dobre. Dobra jest gra aktorska.  Naprawdę dobra. Zdjęcia takie sobie - nie można oczekiwać niczego wspaniałego, bo dobrzy operatorzy wyjechali do...Hollywoodu właśnie. Problem moralny jest - nie da się ukryć. Problem zabójstw czy uprowadzeń istnieje w życiu realnym, a także tu, w filmie - nie da się ukryć. Pytanie tylko w jakim celu mordując "w słusznej sprawie" znęcano się nad ofiarami i nad ludźmi z nimi związanymi. Niepotrzebne to i nie pomagające filmowi. Palenie zwłok....? Najbardziej zaskakujące jest zakończenie. Kompletnie go nie rozumiem. No może troszeczkę, ale nic nie tłumaczy decyzji Sępa... Zbyt głęboko ukryta myśl jest zawarta w tym zakończeniu. W tzw. liście płac na końcu filmu występuje bardzo liczna ilość kaskaderów, nie zauważyłem scen do których byli by potrzebni, był także treser kota... Szkoda, że nie można napisać szczegółowej recenzji ponieważ, jakby się nie przymierzając, zawsze zdradzi się na czym oparta jest intryga.

Myślę, że Pan Michał Żebrowski - Sęp właśnie - jest dużo lepszy aktorsko w serialu o szpitalu w Leśnej Górze, jako cyniczny skorumpowany profesor, niż jako nieustraszony, prawy, nieprzekupny glina, co nie znaczy, że źle grał. Grał świetnie bo to dobry aktor jest. Tak czy siak w "Na dobre i na złe" jest WSPANIAŁY. Myślałem, że zobaczę polskiego Bonda, tym czasem zobaczyłem to co zwykle.  No może troszeczkę ambitniej niż zwykle... Nie bardzo polecam ten film, choć...

Stefan Zubczewski

Dystrybucja ITI Cinema
Poprawiony: piątek, 10 stycznia 2014 17:40