"Hobbit - Niezwykła Podróż" - recenzja Drukuj Email
Wpisany przez Zofia Zubczewska   
czwartek, 10 stycznia 2013 12:22
"Hobbit – Niezwykła Podróż" - recenzja

Film przygodowy z gatunku fantasy grany przez aktorów, występują w nim komputerowe potwory oraz przyroda Nowej Zelandii. Powstał na podstawie powieści Tolkiena o Hobbitach. Powieść ta zostanie sfilmowana w trzech częściach. Omawiana to część pierwsza.

Jalteśli wybierasz się na „Hobbita” z dzieckiem to pamiętaj że:

Film dozwolony jest od 10 lat. To ograniczenie wieku trzeba potraktować poważnie. Myślę nawet, że obraz ten powinni oglądać dopiero gimnazjaliści. Dlaczego? Z dwóch powodów.

●Po pierwsze: film grany jest przez aktorów i komputerowe potwory. Potwory te są prawdziwe aż do bólu, a częściej, aż do obrzydzenia. Orki pokrywają sine blizny, a ich twarze  wyglądają jak nadgniłe. Gobliny są równie „przystojne” w dodatku z pomiędzy nadpsutych zębów i rozpadającego się nosa ciągle im coś wycieka. Mamy też wstających z grobu rycerzy, pająki kryjące się po krzakach, itp. Te potwory takie powinny być. Tak je opisał Tolkien, autor powieści o Hobbitach, na podstawie której film został zrobiony. Co innego jednak przeczytać opis potwora, a co innego zobaczyć go, w dodatku w trójwymiarze, w dodatku gdy się ma 10 lat ( nie daj Boże mniej)  i w niektóre potwory ciągle się wierzy.

●Po drugie: Po czterdziestu minutach bardzo przyjemnych, prawie komediowych obrazów zaczyna się niebezpieczna przeprawa drużyny Krasnoludów. Ta część filmu to niekończące się bitwy.  Ścina się w nich głowy, znęca nad pokonanymi (żeby ich zjeść, gdy już wreszcie przestaną się ruszać) obcina ręce, przeszywa strzałami itp. Trzeba przyznać, że krew nie tryska, zatem coś nam zostało oszczędzone, ale przemocy jest dużo. Zwłaszcza pod koniec seansu miałam jej szczerze dosyć.

Po co o tym wszystkim piszę? Może w ten sposób zabieram trochę przyjemności z oglądania filmu? Może, jednak uważam, że rodzice i dziadkowie powinni wiedzieć z jakimi scenami zetknie się dziecko. Powinni zastanowić się, czy może oglądać film, który będzie je straszył na różne sposoby.

Pamiętajcie ponadto, że film trwa 170 minut. Zaś w wersji 3D, gdy najlepiej widać wszystkie efekty specjalne,  są tylko podpisy

Byłam na „Hobbicie” sama. Moje wnuczki go nie zobaczą, są na to za małe. Uwielbiam filmy fantasy. Uwielbiam Martina Freemena odkąd zapamiętałam go z filmu „ To właśnie miłość”. W „Hobbicie” gra Hobbita Bilbo, jest to rola wymarzona dla niego, pasuje idealnie. Czarodziejem Gandalfem jest ciągle, znany z „Władcy Pierścieni” Ian Mc Kellen rocznik 1939, co „Babcia Polka” z satysfakcją odnotowuje.  Akcja filmu rozwija się powoli, ale nie za powoli ( jak to czytałam w recenzjach). Gdyby to tych wszystkich efektów specjalnych i oszałamiających plenerów dodać jeszcze szybkie tempo – obraz byłby po prostu nie do zniesienia.

 „Hobbit” został nakręcony jako uzupełnienie „Władcy Pierścieni” – trylogii Tolkiena, sfilmowanej 10 lat temu. Zawiera wyjaśnienie zagadki Pierścienia, tego którego tak uparcie szukał potwór Gollum.

Film kręcony był w Nowej Zelandii. Zawiera widoki wprost oszałamiające i równie niezwykłe sceny  wykreowane komputerowo. Na przykład walkę skalnych olbrzymów czy desant orłów. Aktorsko - komputerowym popisem jest scena, podczas której Bilbo i Gollem walczą na zagadki. Bilbo czyli Martin Freemen jest słodki i poczciwy aż do bólu, a Gollem, postać całkowicie komputerowa, kompletnie prawdziwy: odrażający, a jednocześnie budzący współczucie.  

W niektórych kinach (szukajcie w Multikinach) można ten film obejrzeć w super - technice High Frequency Rate. Polega ona na tym, że każda sekunda filmu rejestrowana jest na 48 klatkach a nie na 24. Daje to niezwykłą płynność ruchów  oraz ostrość, ponoć wyższą od rzeczywistej (do czego to dochodzi?! Czyżby real miał zniknąć jako za mało prawdziwy?). Efekty specjalne (zwłaszcza Gollum oraz chory jerzyk) wyglądają lepiej niż dobrze.

 

Słowem, „Hobbit” to bardzo dobry film, doskonale się ogląda ( może z wyjątkiem ostatnich 10 minut, podczas których zabijali się i zabijali bez końca) ale przeznaczony dla starszej widowni: od licealistów po bacie lubiące fantazjować. 

 

Zofia Zubczewska    
                     

Poprawiony: piątek, 10 stycznia 2014 17:38