"Dwoje do poprawki" - recenzja z filmu Drukuj Email
Wpisany przez Gaina   
poniedziałek, 17 września 2012 10:01
"Dwoje do poprawki" - recenzja z filmu

Czego ty chcesz, kobieto!
Jakbym mojego męża widziała – myślałam, śmiejąc się z kolejnych wyczynów Arnolda. Bez przerwy narzekał, wszystko wiedział lepiej, codziennie zasypiał przed telewizorem . I zupełnie nie rozumiał o co chodzi jego żonie, Kay, że się skarży.  Przecież on płaci rachunki, nie zdradza jej, kupuje prezenty.  A potem zauważyłam, że każda kobieta na sali w tym tępym uparciuchu widzi trochę swego męża.
altKay i Arnold są małżeństwem od 31 lat. Dzieci już się wyprowadziły, więc mają dom i cały czas tylko dla siebie.  Tylko że Kay czuje się strasznie nieszczęśliwa. Arnold prawie się do niej nie odzywa, wciąż ogląda golfa w telewizji, albo siedzi z nosem w gazecie. A najgorsze, że jej od lat nie dotyka. Sypia w oddzielnym pokoju, unika wszelkiego kontaktu, nawet cmoknięcia żony w policzek przed wyjściem do pracy, jakby się tego śmiertelnie bał. Kay znajduje przypadkiem w Internecie, który stał się jej największym przyjacielem, filmik o terapii dla starszych małżeństw – tygodniowy intensywny kurs odkrywania na nowo bliskości w nadmorskim miasteczku w odległym stanie Maine. I mimo że to delikatna, cicha i łagodna kobieta, zmusza swojego wybuchowego i  nieco despotycznego męża żeby wsiadł do samolotu i poleciał z nią do psychologa (od psychologów gorsi są tylko prawnicy – twierdzi Arnold).
Bardzo odważne filmy kręc
ą ci Amerykanie. „Dwoje do poprawki” to przecież nic innego jak romantyczna komedia o starszym, niezbyt już urodziwym małżeństwie.  W dodatku, nie ukrywajmy, o zgrozo, pokazują seks sześćdziesięciolatków!  Naprawdę! I jest to  film śmieszny i mądry, a czasami wzruszający, i na pewno trafiający dokładnie w problemy wielu małżeństw, które odchowały już dzieci i nie bardzo wiedzą co zrobić z resztą wspólnego życia. Kay wyznała w czasie rozmów z terapeutą, że najbardziej boli ja to, że już na nic nie czeka, nie marzy, jak kiedyś, gdy dzieci jeszcze były w domu. I że wolałaby już chyba być całkiem sama, niż czuć się samotna obok zobojętniałego męża.
Arnold też ma swoje żale, które ukrywa od lat. Jak to mężczyzna jednak, nie dość , że nie umie mówić o uczuciach, to jest mistrzem w ich ukrywaniu, nawet przed samym sobą. I z pozoru tylko jest nieczułym, upartym palantem. Kiedy zrozumie, że żona raczej nie będzie zachwycona, jeśli na urodziny dostanie bojler, okaże się całkiem fajnym facetem.  I że to nieprawda, że wszystko o żonie wie, dlatego nie musi z nią rozmawiać. To, że odsunął się od Kay, na pewno częściowo jest i jej winą.  Tych dwoje wciąż się kocha i szkoda byłoby, gdyby się rozstali, ale cicha i cierpliwa Kay jest już bardzo bliska spakowania walizki.
Twórcy „Dwojga do poprawki” na pewno nie odkrywają przed nami nowych światów. Instynktownie każda z nas, długoletnich żon wie, co dolega milczącemu mężowi . Rozwój wydarzeń  nie zaskakuje jakoś specjalnie. Ale, po pierwsze, dawno nie widziałam filmu, z którego bohaterką tak bardzo mogłabym się utożsamić. A po drugie  -  jak to jest zagrane!  Jeden z krytyków stwierdził, że na planie spotkało się dwoje najlepszych aktorów na świecie i nie ma w tym żadnej przesady.  Dlatego namawiam wszystkie starsze juniorki, aby zabrały swoich mężów na ten film, nawet jakby się opierali, jak Arnold przed pocałunkiem. Ten film już sam w sobie jest terapią. Pozwala spojrzeć na problemy własnego małżeństwa ś
wieżym okiem, choć troszkę się w nim łza zakręci.
 
Dystrybucja: Forum Film Poland

Gaina
Poprawiony: piątek, 10 stycznia 2014 17:36