"Żelazna Dama" - recenzja Drukuj Email
Wpisany przez Gaina   
sobota, 25 lutego 2012 15:59
"Żelazna Dama" - recenzja
Nie zmywała filiżanek
Nie chciała spędzić życia na zmywaniu filiżanek, choć matka wciąż ją do tego goniła. Wolała uczestniczyć w wiecach, na których przemawiał jej ojciec. Udało jej się robić coś więcej, niż przypadało kobiecie, ale pod koniec życia zastanawia się, czy było warto i czy jej upór coś zmienił w dziejach świata. Tak przynajmniej wynika z najnowszego filmu biograficznego o Margaret Thatcher „Żelazna Lady”.
altZawsze szczyciła się tym, że jest córką sklepikarza. Twierdziła, że drobni przedsiębiorcy są solą ziemi. Kiedy pierwszy raz startowała w wyborach do parlamentu, podczas obiadu partyjnego polecono jej odejść od stołu razem z innymi kobietami, żonami polityków, gdy mężczyźni będą rozmawiać przy drinkach o poważnych sprawach. Gdy została wreszcie posłanką, każde jej wystąpienie wzbudzało śmiech z powodu wysokiego głosu. Nie traktowano jej poważnie, dopóki nie została przywódczynią partii oraz pierwszą (i ostatnią, jak na razie) kobietą-premierem Wielkiej Brytanii, nieprzerwanie na stanowisku przez 11 lat (1979-1990). Była wspaniałym, twardym i przez wielu znienawidzonym przywódcą. Wygrała wojnę ze związkami zawodowymi, górnikami, IRĄ, komunistami oraz prawdziwą, krwawą z Argentyną o Falklandy. W międzyczasie trochę przegrywała życie rodzinne. Dzieci rozpaczały, że mamy wciąż nie ma w domu, syn zhańbił imię rodziny kryminalną aferą, oddany mąż na krótko opuścił dom, czując się niedoceniany.
Film o Margaret Thatcher opowiada o życiu pani premier z perspektywy starej, samotnej kobiety. Ma służbę, sekretarzy, ochronę, codziennie przychodzi oddana córka. Potrafi jednak rozmawiać już tylko… ze zmarłym dziesięć lat wcześniej mężem. Tylko on ją rozumie, nie traktuje jak niedorozwinięte dziecko, nawet gdy Margaret zapomina i myli fakty, potrafi ją rozbawić i wspierać. I to jest w tej opowieści najciekawsze. Jeżeli ktoś spodziewa się szczegółowej biografii pani premier, rozczaruje się. Jeżeli chce ją zrozumieć, polubić czy choćby poznać jej punkt widzenia, będzie usatysfakcjonowany. Margaret Thatcher wierzyła w prywatną własność, ciężką pracę, w to, że sami powinniśmy kształtować swój los. Że są sprawy najważniejsze, w których nie można iść na ustępstwa (na przykład chciała przywrócić karę chłosty!). Niewiele się jednak o tym dowiemy. Ja na przykład chciałabym zobaczyć jak przekonała kolegów z partii, że może im przewodzić (i utarła nosy mizoginistom). Jak czuła się w tym bastionie mężczyzn, jakim jest do dziś parlament brytyjski? Może Anglicy wiedzą to wszystko o swojej byłej premier. U nas była znienawidzona, wyśmiewana i z pozoru lekceważona przez ówczesne władze. Nie poznamy jej, niestety, z filmu, trzeba będzie sięgnąć po autobiografie (napisała dwie).
A jednak koniecznie trzeba zobaczyć „Żelazną Damę” dla roli Meryl Streep. To staje się już nudne, pisać, jaka to świetna aktorka. Ale kolejny raz to udowadnia. Nie sposób zapomnieć starej, smutnej kobiety, skurczonej, drepczącej po za dużym domu, która zachowała jednak godność, przenikliwość i siłę. Choć nie chce już przemawiać w parlamencie (dożywotnio zasiada w Izbie Lordów), upiera się, że sama zmyje na koniec swoją filiżankę.

Gaina
Dystrybucja - Best Film
Poprawiony: piątek, 10 stycznia 2014 17:25