"Rzeź" - recenzja (nowy film Polańskiego) Drukuj Email
Wpisany przez Gaina   
wtorek, 17 stycznia 2012 19:25
"Rzeź" - recenzja
 
Niedawno ukazała się książka pewnego nawiedzonego biologa, określająca człowieka jako najniebezpieczniejsze zwierzę na Ziemi. Jesteśmy drapieżnikami i od odsłaniania zębów i atakowania przeciwnika oddziela nas tylko cieniutka warstewka cywilizacji i kultury, która bardzo łatwo pęka.
 
 
alt Jedenastoletni chłopcy z dobrej szkoły pokłócili się w brooklińskim parku. Zachary Longstreet oberwał kijem od Ethana Cowana, stracił dwa zęby i zarobił parę siniaków. Rodzice chłopców, ludzie „na poziomie”, liberałowie z Mekki oświeconego Zachodu, jaką jest Nowy Jork, postanowili kulturalnie rozwiązać ten problem w czasie spokojnej dyskusji w mieszkaniu Longstreetów. Podpisali wspólne oświadczenie o tym godnym pożałowania incydencie i sprawa byłaby się rozmyła po kościach, gdyby Cowanom udało się zmilczeć i wyjść, kładąc uszy po sobie. Ale nie. Alanowi Cowanowi zachciało się kawy, ary Darfuru! Czy więc każdy z nas tylko udaje, miłego, cywilizowanego człowieka, a tak naprawdę gotów jest zaatakować, gdy ktoś wyraża inne poglądy, albo nas lekceważy.   
Roman Polański zamknął nas w ciasny tak naprawdę nie potrafił zaakceptować, że postawiono go w roli ojca agresywnego chłopca. Jego syn na pewno miał powody, by walnąć kijem kolegę, uważał. I zaczęła się psychodrama czwórki nowojorczyków, walki słowne, obrażanie się, obnażanie psychiczne, wyrównywanie dawnych krzywd, a nawet rękoczyny. I wcale nie tylko w układzie rodzice winnego chłopca przeciwko rodzicom ofiary. Można się przecież kłócić także w układzie dziewczyny przeciwko chłopakom, idealiści przeciwko materialistom, cywilizowani przeciwko barbarzyńcom. I można wyciągnąć na ring każdy temat, nawet wojnę w Afryce i ofiam mieszkaniu, tak jak wcześniej na jachcie, na wyspie, czy w wyludnionym mieście. I musimy sobie poradzić, my ludzie, zwierzęta, ofiary i kaci. Chłopcy pewnie dawno pogodzili się, ale rodzice już tego nie potrafią. Każdy nosi swoje rany i blizny i chce zaduśćuczynienia. Nasze prawdziwe uczucia wychodzą na jaw w pierwszym kryzysie. Zadawnione krzywdy, urojone winy, ukrywane pretensje, pogarda dla innych. Bardzo mało nam brakuje do tego, by odsłonić zęby, warknąć i gryźć.
Jeżeli pusłyszycie, że „Rzeź” to najzabawniejsza komedia od lat, nie wierzcie. Może i czasami zdarzy Wam się zaśmiać na tym filmie, ale raczej z zażenowania i chęci schowania się pod fotelem ze wstydu.  
Ale czy warto pójść na ten film? Oczywiście i koniecznie. Ten nasz chłopak Roman, urodzony w Paryżu, wychowany w Krakowie, ukrywające się w czasie wojny żydowskie dziecko na polskiej wsi, robiący potem karierę w Ameryce, z której musiał uciekać jako pedofil, po długich latach spokoju i dostatku znów dopadnięty na starość w obojętnej na losy świata Szwajcarii przez każącą rękę sprawiedliwości albo nonsensu, wciąż potrafi robić filmy, po których nie można zasnąć, nie wiedząc dlaczego.
 
Gaina

Dystrybucja - Kino Świat
Poprawiony: piątek, 10 stycznia 2014 17:24